Strony

czwartek, 31 lipca 2014

Chapter 6

 Już mieliśmy wychodzić z mieszkania, gdy zatrzymała mnie dziewczyna.
– Co z kotem?
– Dam ją naszej sąsiadce. 
W jednej dłoni trzymałam torbę, a w drugiej kociaka. Zadzwoniłam dzwonkiem, a po chwili otworzyła mi starsza pani.
– Coś się stało kochaniutka?
– Mogłaby pani zająć się moim kotkiem?
– A od kiedy ty masz zwierze?
– Znalazłam ją. Nazywa się Coco.
– Daj mi Coco.
Oddałam zwierze w dłonie staruszki i gdy umówiłam się o której będę, wyszłam z budynku. 
– Spóźnione – "przywitał" nas nasz szef.
– Przepraszam. Były korki – wytłumaczyła.
W szatni założyłam fartuszek i zabrałam się do pracy.

Dziś nie był mój dzień. Wylałam trzy kawy i pomyliłam kilka zamówień. Szef ostrzegł mnie, że jak tak dalej pójdzie to odeśle mnie do domu. 
Ale cóż mogłam poradzić skoro wstałam lewą nogą? Idąc z kawą oraz kawałkiem ciasta do stolika ktoś popchnął mnie z lewej strony. Wszystko upuściłam na podłogę, a sama upadłam na to. Wzrok wszystkich skierował się na mnie. Powoli wstałam, ale gdy ruszyłam ręką poczułam ból w ramieniu. Okazało się, że odłamek wbił mi się w ciało.
Lauren podbiegła i zaprowadziła mnie do szatni. 
– Zaczekaj na mnie.
Przyszła po kilku minutach z apteczką. Wyciągnęła nożyczki, którymi rozcięła rękaw mojej bluzki. Pensetą wyjęła szkło, a następnie odkaziła ranę. Zasyczałam z bólu. Nałożyła gazik i owinęła bandarzem.
– Gotowe – posłała mi uśmiech, który po chwili odwzajemniłam.
Spakował wszytko do apteczki. Wiem, że zaraz przyjdzie tutaj szef i każe mi wrócić do domu. Tak będzie najlepiej, ale tym razem wiem, że to niebyła moja wina. To jakaś lafirynda popchnęła mnie. Zachował się jakby była lepsza ode mnie. Jak jakiś snob. Ah. Zapomniałam. To była pieprzona snobka.
– Megan – do pomieszczenia wszedł mój szef. Teraz się zacznie – Dla ciebie to koniec na dzień dzisiejszy. Jutro zostajesz dwie godziny dłużej za dzisiejsze.
Nie dał mi nawet odezwać się, bo wyszedł wkurzony. Uważa, że to moja wina. Tak, może i na początku trochę narozrabiałam, ale teraz to nie była moja wina. Ubrałam kurteczkę i po pożegnaniu się z przyjaciółką, wyszłam z lokaju. Autobusem dojechałam do domu. Musiałam iść schodami, bo była awaria windy. Gdy chciałam już otwierać drzwi, ktoś pchnął mnie na drewnianą powłokę. 
– Mówiłem, że do ciebie jeszcze wpadnę?
Zayn. On tutaj jest. I znów nie ma przy mnie Lauren. Co jeśli znów mnie uderzy? Co ja wtedy powiem mojej przyjaciółce? A raczej jakie kłamstwo wymyślę.
Rzucił mnie na kanapę, by po chwili usiąść na mnie. 
– Tęskniłaś?
Z każdym momentem, w którym nie odpowiadałam jego oczy robiły się czarne.
– Zadałem pytanie – ryknął.
Złapał mnie za ramiona. Syknęłam. Zabolało strasznie. Zdziwiony zdjął ze mnie kurteczkę. Przypatrywał się miejscu gdzie rękaw był rozdarty, a znajdował się bandarz. Znów mogłam zobaczyć jego normalne tęczówki. 
– Co ci się stało?
– Wypadek w pracy.
Odpowiedź moja była krótka i zdawkowa. Nie chciałam z nim gawędzić, lecz wyrzucić z mojego domu. Dzwonek do drzwi przerwał Zaynowi, gdy chciał coś powiedzieć. Pozwolił mi wstać, a ja zapominając o tym w czym jestem ubrana, otworzyłam drzwi.
– Matko boska – niemal krzyknęła moja sąsiadka – Co ci się stało? 
– Wypadek w pracy – po raz kolejny powiedziałam to zdanie.
– To dlatego wróciłaś wcześniej? Widziałam jak wysiadałaś z autobusu.
– Tak, właśnie dlatego. Zaraz przyjdę po Coco.
Sąsiadka podeszła do swojego mieszkania i otworzyła je. Kot jakby wiedział o co chodzi wybiegł. Słodko człapiąc podszedł do mnie.
– Dziękuję za opiekę.
Wróciłam do siebie, gdzie znów musiałam męczyć się z Malikiem. A może powinnam zaprosić staruszkę na herbatę. Wtedy nie byłabym sama z nim. Niestety pomyślałam o tym za późno.
– Co tam kochanie? – stanął za mną.
– Nie jestem twoim kochaniem. I nigdy nie będę. 
– Jesteś i nie kwestionuj tego – przyciągnął mnie do siebie – A teraz idź zjeść coś.
W momencie, w którym wypowiedział słowo "zjeść" zaburczało mi w brzuchu. Zgodziłam się z nim i poszłam do kuchni. Z lodówki wyjęłam sałatkę grecką, aby po chwili ją zjeść.
Nie patrzałam na Malika. Mógł się nie wpraszać do mnie.
– Chodź przebierzemy cię.
Ha. Chyba je sama się przebiorę. Gdy wchodziłam do pokoju, szybko zamknęłam drzwi, aby Zayn nie mógł wejść. Lecz nie byłam na tyle szybka, aby zdążyć zamknąć się na klucz. Zostałam odepchnięta i po raz kolejny tego dnia, upadłam na podłogę. 
– Co ty wyprawiasz? Myślałaś, że nie dostanę się do pokoju?
Kucnął przy mnie. Złapał mnie za włosy, pociągając w górę. Stałam przy łóżku. On jakby był u siebie zaczął grzebać w mojej szafie.
– Nie masz jakoś dużo ubrań – skomentował.
– Za pensje kelnerki nie mam kupę forsy.
– Chyba trzeba zabrać cię na zakupy – zaśmiał się.
Prychnęłam. Co za dupek. On będzie wyśmiewać się ze mnie bo nie mam kupy pieniędzy. Nie każdemu powodzi się w życiu. On ma pieprzone BMW i wielki dom, w którym mieszka sam. 
Rzucił na łóżko moją czarną bokserkę.
– Rozbieraj się – rozkazał.
Zaprzeczyłam.
– Pamiętaj jedno - mi się nie odmawia – podszedł do mnie.
Na początku cofałam się, ale pokój kiedyś kończy się. Uderzyłam w ścianę i wtedy moje serce biło ze zdwojoną siłą. Najpierw położył prawą dłoń na ścianie blisko mojej głowy. Zaczęłam coraz głośniej oddychać, tak jakbym bała się, że zaraz mogę przestać nabierać drogocenny tlen.
– Teraz możemy już cię przebrać?
Nie zareagowałam. Strach przejął nade mną kontrolę.
Lewą ręką zahaczył o kraniec bluzki, a następnie zaczął podwijać materiał. "Przypadkowo" dotknął mój biust.
– Podnieś.
Powoli podniosłam ręce do góry, lecz gdy to zrobiłam poczułam małe ukłucie w ramieniu.
Czekałam tylko, aż ubierze mnie, ale nie... On spoglądał na mnie wygłodniałym wzrokiem. Pierw dotknął mojego brzucha. Wtedy dopiero coś mnie tknęło i odepchnęłam go, aby uciec.
Ha. Jakby to było takie łatwe. Otwierałam już drzwi, kiedy on złapał mnie za ranę, przez co znieruchomiałam. Następnie rzucił mnie na łóżko. Dopiero, gdy przygniótł mnie swoim własnym ciałem, wiedziałam, że nie ucieknę. Wierzgałam się, ale to na nic.  
– Masz piękne ciało Megan – wyszeptał do mojego ucha. Składał pocałunki na mojej szyi, a jedną ręką wędrował po brzuchu kierując się wyżej. Drugą zaś trzymał moje dłonie. Nie miałam możliwości, aby cokolwiek zrobić. W końcu z pocałunkami dotarł do moich ust. Opierałam się, ale wtedy ścisnął moją lewą pierś, czym wywołał jęk. Wykorzystał to oczywiście. 
– Megan... O mój Boże – krzyk Lauren dobiegł do mnie. 
Zayn zrzedł ze mnie. Moja przyjaciółka zapewne wyszła już. Cóż wyglądało to jednoznacznie. 
– To twoja wina – krzyknęłam szeptem w stronę mężczyzny.
Założyłam bokserkę i wybiegłam do blondynki.
– Megan – zaczęła – Dwie godziny mnie nie ma. Szef cie dzisiaj odesłał do domu, a ty miźgasz się z jakimś kolesiem?
– On do mnie wpadł i tak wyszło.
Tym razem nie skłamałam.
– To ten Zayn?
– Tak.
Westchnęła. 
– W końcu kogoś znalazłaś. Może teraz w końcu prześpisz się z nim.
Wywróciłam oczami. Te jej uwagi. Ona przespała się ze swoim przyjacielem. Lepsze to niż jakiś przypadkowy facet z klubu. 
– Ja też tak myślę – Zayn wszedł do salonu z chytrym uśmieszkiem.
On to wszystko słyszał. Nie mógł siedzieć w pokoju? Idiota.
– Wychodzę dzisiaj z Chrisem. Zabiera mnie do wesołego miasteczka.
– Może my też się dołączymy? – zaproponował kruczoczarny.
Nie, kurwa. Sheryl nie zgadzaj się. 
– Jasne. Podwójna randka – zapiszczała.
Mentalnie uderzyłam ją w głowę. Zrezygnowana poszłam do toalety. Jakby się tutaj wywinąć? Ból brzucha, głowy. Okres. Nigdy nie mam ochoty na zabawę, więc to zadziała. 
Umyłam ręce, a następnie wyszłam.
Poprosiłam przyjaciółkę do kuchni, aby powiedzieć jej moje kłamstwo.
– Ja nie mogę iść. Zaczął mi się okres i nie mam ochoty.
– To włóż tampon i nie gadaj mi tutaj. W końcu możemy iść na podwójną randkę.
Westchnęłam. Miałaś kuźwa powiedzieć, że rozumiesz mnie i pozwolić zostać. 
Szykuje mi się randka.

27 komentarzy:

  1. czekam na next. Wspaniały!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. superowy !!!! czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!
    Ta kara ach xdd
    Ale to robienie dobrze to było nie za fajne : >
    Czekam na następny i pozdrawiam ; 3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że nie za fajne, to chodzi ci, że źle to napisałam?

      Usuń
  4. Super,nie mogę się doczekać kolejnego .pozdrawiam Ciebie i wszystkich ,którzy czytają twoje blogi

    OdpowiedzUsuń
  5. Ekstra!!! Czekam na Next!!! Świetnie piszesz!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. cudo :) nie moge sie doczekać next ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. I love it , baby ! <3 Na serio świetnie napisane ;* nie zostaje mi nic innego jak czekać na next ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest cuuudowne *0*.

    OdpowiedzUsuń
  9. Znowu w takim momencie;__; błagam Cię <3 pisz ;__; to jest cudowne

    OdpowiedzUsuń
  10. Awhr... Ta kara... Boże, ten pomysł.. Skarbie proszę, pisz dalej żeby utrzymać mnie przy życiu... Błagam

    OdpowiedzUsuń
  11. Lols, kocham Cię i Twojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  12. "O Boże, zaraz dojdę" o.O jejcusiu pisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  13. Ej, Skarbie, zlikwiduj te kody obrazkowe, bo mnie szlak przy nich trafi

    OdpowiedzUsuń
  14. Lel nadmiar komentarzy xD ponosi mnie wybacz <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajny wyszedl ci ten rozdzal niemoge doczekac sie nastepnego

    OdpowiedzUsuń
  16. extra ten blog niemoge doczekac sie next

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej :3 (Sorry za spam)
    Tu Horanowa, a pod spodem mój blog.
    Chcę, abyś odwiedziła Ostatnią Miłość i poznała sens bycia dla drugiej osoby. Czy on jeszcze da radę pokochać?
    (Jeśli nie interesują Cię tego typu wiadomości, zignoruj ją )
    http://ostatniamilosch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Nominacja Liebster Awards ;) cover-girl-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. już dawno jest więcej a ty nie dodajesz szkoda bo nie możemy się już doczekać ♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Napisz coś bo już nie mogę wytrzymać wiem ,że teraz szkoła ale błagam !!!!

    OdpowiedzUsuń