Strony

piątek, 5 września 2014

Chapter 7

Chris oraz Zayn kupili bilety wejściowe do wesołego miasteczka. Poczekałyśmy chwilę na nich, aż weszliśmy przez barierki.  
Zaliczyliśmy trzy pierwsze kolejki jakie były na początku, a po wacie cukrowej oraz dużym kubku pepsi i poszliśmy dalej.
– Idziemy na rollercoaster? – zapytał Christian.
 Byłam sceptycznie nastawiona na ten pomysł. Miałam słaby żołądek dlatego, więc nie lubię tej kolejki.
– Megan chodź, nie marudź – namawiała mnie Lauren.
– Nie idę. Nie pamiętasz co się stało ostatnio? – przypomniałam jej.
Dwójka mężczyzn spojrzeli na mnie zaciekawieni, myśląc, że opowiem im. Ha. Za żadne skarby świata.
Malik pochylił się ku mnie i zaczął szeptać mi na ucho, aby nikt nie usłyszał. 
– Wiesz kochanie? Wejdziesz na tą kolejkę nie niszcząc wieczoru swoimi humorkami. 
Prychnęłam na niego.
– Albo wsadzę cie do mojego samochodu i zabiorę do mnie. Tym razem nikt nam nie przeszkodzi.
Co za dupek. On chciałby coś takiego zrobić, tylko dlatego, że nie chce iść na tą pieprzoną kolejkę?
Absurd.
Zrezygnowana zgodziłam się, aby mieć święty spokój. Może, gdy zwymiotuję, to odeślą mnie do domu.
Ustawiliśmy się w kolejce i bez odzywania się do siebie, czekaliśmy. Można było usłyszeć pisk oraz krzyk ludzi, którzy właśnie jechali kolejką. Nieco wystraszyłam się. Brakowało tylko wszędzie ognia, tak jak jest to w kreskówkach. 
Siedziałam w drugim wagoniku razem z Malikem. Kilka razy chciał położyć rękę na moim kolanie lub udzie, ale w końcu wyszło na moim i zostawił mnie w spokoju. Może powinnam być bardziej odpychająca, ale z jednej strony coś mnie intryguje w tym mężczyźnie. Jestem niesamowicie ciekawa po co to robi. Po co mnie prześladuje oraz nachodzi. Taka mała część mnie chce się dowiedzieć, lecz jednak boję się.
– No to jedziemy.
Kolejka ruszyła wpierw powoli, aż z wielką prędkością zjechała w dół. Słyszałam tylko swój pisk. Zaczęło mnie mdlić. Czułam, że wszystko co dzisiaj zjadłam, ma zaraz znaleźć się na podłodze wagonika. Gdy tylko zatrzymaliśmy się, wybiegłam jak poparzona w stronę publicznej toalety. Zamknęłam się w jednej z kabin i wyrzuciłam wszystko co znajdowało się w moim żołądku. Poczułam się osłabiona. Usiadłam na podłodze wycieńczona.
– Megan? – krzyknęła Lauren.
To było pewne, że polecą za mną.
– W ostatniej kabinie – odpowiedziałam. 
Uniosłam rękę, aby otworzyć zamek. Po chwili drzwi otworzyły się, a w nich stanęła moja przyjaciółka. Za nia stali Zayn i Christian. 
– Wszystko dobrze?
Zaprzeczyłam. Było mi naprawdę nie dobrze. Teraz miałam ochotę położyć się. Mówiłam im, że nie chce, ale kto będzie mnie słuchał?
– Zabiorę ją do domu – zaoferował się Zayn.
Mimo że nie chcę by Zayn mnie odwoził, to także nie chcę, aby Lauren niszczyła sobie randkę przeze mnie. 
Z lekkim wahanie w głosie zgodziłam się. Wstałam, otrzepałam spodnie i ruszyłam do wyjścia. Po pożegnaniu z przyjaciółką i jej partnerem weszłam do samochodu Malika. 
– Znów będziemy sami.
– Jesteś chory. Kilka minut temu wymiotowałam, a ty już coś chcesz ode mnie – wytknęłam mu.
Zarechotał gardłowo. Co było w tym takiego śmiesznego?
– Przecież wymiotowanie to nie śmierć. Zjesz coś i będzie ci lepiej.
Zadrżałam. On sobie ze mnie kpi? Czemu on nie może znaleźć sobie innej dziewczyny? Tylko mnie. Mam tego dosyć. Ta cholerna impreza. 

Od dwóch godzin siedzimy w moim salonie. Żadne z nas nie odzywa się. Słychać jedynie telewizor, w którym leci "Inna". Dopiero, gdy miała do czegoś dojść, wzięłam pilot i przełączyłam.
– Oglądałem – oznajmił Zayn.
– Trudno.
Robiło się coraz później, ale nie chciałam zasypiać w swoim pokoju, bo wiem, że Malik będzie chciał dołączyć. Wolę zostać tutaj i czekać na Lauren, aż wróci. Ciał teraz jakiś film, mało ciekawy. Ułożyłam się wygodnie na kanapie i oglądałam dalej.

Film kończył się, a ja powoli zasypiałam. Lauren jeszcze nie przyszła, więc postanowiłam iść spać. Gdy chciałam wstać i pójść do swojego pokoju, lecz mężczyzna, który wciąż siedział u mnie, złapał mój nadgarstek. Pociągnął mnie, przez co wylądowałam na nim.
– Puść mnie.
Nie krzyczałam, a powiedziałam zrezygnowana. Nie miałam już siły na kolejną "walkę" z nim. Pokręcił przecząco głową. Westchnęłam, ale poczekałam, aż po prostu mnie puści. Nie zrobił tego, ale za to wziął mnie na ręce i sam zaniósł do pokoju. Oczywiście nie zostawił mnie w spokoju. Rzucił mną o łóżko, przez co zaskrzypiało oraz uderzyło o ścianę. Niemalże słyszałam jak moje serce mocno i szybko bije. Zayn zanim pochylił się nade mną, najpierw zdjął koszulę, spodnie i skarpetki. 
– C-co ty robisz? – zająkałam się.
– Już nie mogę wytrzymać.
Wtedy do mnie dotarło co on chciał ze mną zrobić. Zaczęłam się szarpać oraz krzyczeć. Zdarł ze mnie koszulkę. Krzyczałam coraz głośniej. Wierzgałam nogami. Próbowałam w jaki kolwiek sposób go zepchnąć.
– Megan.
Udało mi się uwolnić dłonie, mimo że Zayn trzymał mnie naprawdę mocno. Odepchnęłam go.
– Megan, proszę.
Wszystko zniknęło, a pojawiła się ciemność. Byłam znów w swoim pokoju, ale nade mną nie było Malika. Wystraszyłam się jednak, gdy zauważyłam, że jest obok mnie i trzyma moje ramię.
Natychmiast odkryłam się, aby spostrzec, że jestem w samej bieliźnie.
– To był tylko koszmar – uspakajający głos mężczyzny dobiegł do moich uszu.
Musiałam założyć coś na siebie. Z krzesła zabrałam moją koszulkę, a z szafy leginsy. Kiedy ubierałam się czułam przeszywający wzrok Zayna. Byłam jeszcze w lekkim szoku po koszmarze. Musiałam napić się kakaa. Natychmiast. Powoli i w ciemnościach wyszłam z pokoju w stronę kuchni.
Światło oślepiło mnie na początku, aż w końcu przyzwyczaiłam się. Wstawiłam mleko na gaz dodając kakao i cukier.
– Co ci się śniło?
W kuchni pojawił się kruczoczarny w samych bokserkach.
Przez moment nie odzywałam się, aż powiedziałam mu prawdę.
– Ty.
Nie widziałam go, ale wiedziałam, że stoi zaraz za mną.
– A co dokładniej?
Tym razem w ogóle nie odpowiedziałam. Nie chciałam. Nie mogłam.
– Zapytałam cię o coś.
Kakao było już zrobione, dlatego też przeszłam obok niego, aby wyjąć kubek. Chciałam w spokoju posiedzieć. Oczywiście niedane było mi to.
– Wróciła już Lauren?
– Została na noc u Christiana.
Mruknęłam coś pod nosem i dokończyłam picie gorącego napoju.
– To opowiesz mi swój sen? – spróbował jeszcze raz.
– Nie chcę o tym gadać.
O dziwo zrozumiał mnie i nie drążył dalej tego tematu. Która wogóle godzina? Spojrzałam na elektryczny zegarek – 03:57 AM
Jutro mam pracę. Przepraszam. Dziś mam pracę na ósmą, a jestem niewyspana oraz zmęczona. Może zamienię się z Amandą? Napisałam jej sms-a, bo wiedziałam, że później zapomnę.
– Dlaczego ja? – zapytałam, gdy cisza, która panowała w pomieszczeniu dobijała mnie.
– Słucham?
Najwyraźniej nie zrozumiał tak prostego pytania.
– Dlaczego wybrałeś mnie? Dziewczynę, która nigdy nic ci nie zrobiła.
Musiałam wiedzieć. Musiałam zrozumieć jego zamiary względem mnie.
– A dlaczego by nie? Jesteś ładna, chuda
– I tylko to się liczy dla ciebie? – przerwałam mu.
– W tych czasach tylko na to trzeba patrzeć.
Coś mną drgnęło. Jego tok rozumowania był płytki. Był zwykłym dupkiem. Jak można patrzeć tylko na wygląd? A gdzie charakter? Nie znoszę takich osób.
– Czyli jeśli byłabym brzydka, bądź gruba nie odezwałbyś się nawet?
– Nie.
Wściekła wstałam z siedzenia. Nie miałam ochoty przebywać z nim w jednym pokoju. Zamknięta w pokoju Lauren zasnęłam na jej łóżku.

7 komentarzy:

  1. Nie spierdoliłaś, rozdział bardzo mi się podoba :))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny *o* czekam na kolejny :))))
    Dzięki za informacje :D
    @Veronica696

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Jaa69569 i Martyną. Jest świetny. Czekam na kolejny i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się podoba! Wcale nie jest taki zły, ale no jest krótki ;c
    Chciałabym dłuższy, bo wkręciłam się i to już koniec i takie "kurwa, czemu?"
    No, ale ogólnie mi się podoba, bo Zayn jest taki groźny co mnie denerwuje xdd Ale jest to takie fajne : >
    Czekam na następny! Pozdrawiam i życzę weny! ;3
    od-przyjazni-domilosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny ,jak każdy nie mogę doczekać się kolejnej części .Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń