Strony

niedziela, 2 listopada 2014

Chapter 9

Miałam już kończyć swoją zmianę, gdy do lokalu wszedł blondyn.
– Oh. Jesteś – ucieszy podszedł do mnie.
– A gdzie miałam być?
– Przyszedłem wczoraj, ale ciebie nie było. Twoja koleżanka z pracy powiedziała mi, że pracujesz na rano.
– Ah no tak. Zapomniałam.
Posłałam mu przepraszający uśmiech, a w zamian tego on puścił mi oczko.
Z nudy układałam papierowe kubki na ladzie, a następnie stworzyłam z nich piramidkę. Ruch był mały, więc miałam chwilę na rozmowę z Rossem oraz zabawę kubkami.
– Lauren, Megan. Mogę was prosić na chwilkę?
Szef poprosił nas na do swojego gabinetu, w momencie w którym miałyśmy zbierać się do domu.
– Od następnego tygodnia planuję zrobić remont kawiarni. Między innymi zmienić wystrój lokalu i prawdopodobnie nazwę – wytłumaczył – Przez najbliższe dwa tygodnie macie wolne wraz z jutrzejszym dniem.
Zapiszczałam cicho co nie uszło uwadze szefa przez co zaśmiał się melodyjnie.
Po pożegnaniu z Rossem weszłam z  Lauren do samochodu, którym prowadziła.
Odgrzałyśmy wczorajszy obiad i wspólnie zjadłyśmy go. 
– Megan – przybiegła do mnie przyjaciółka – Dzwoniła moja babcia, ta z Irlandii. Prosiła mnie, abym przyleciała do niej na tydzień, gdyż potrzebuje pomocy.
– Oh. No to leć.
– Poradzisz sobie sama?
– Tak mamo – zażartowałam.
Posłała mi karcące spojrzenie i wyszła.
Nigdy nie lubiła, gdy tak mówiłam. Ale to prawda - czasami zachowuje się jak moja matka.
Włączyłam muzykę w słuchawkach, po czym zasnęłam.

Lauren miała zabukowany bilet na drugą w nocy, więc przed północą wyszła z mieszkania. Od tamtej pory nie mogę zasnąć. Próbowałam już wszystkiego, aby tylko znów popaść w sen. 
Po dziesiątej ktoś zadzwonił do drzwi, a ja ospała podeszłam, aby otworzyć. Moim niespodziewanym gościem był sam Zayn Malik. 
– Czego?
– A może tak milej?
– Nie.
Zostawiłam otworzone drzwi i wróciłam do salonu, gdzie wcześniej oglądałam nowy odcinek "Fucking It"
– Dowiedziałem się, że masz wolne z powodu remontu kawiarni.
– Szpiegujesz mnie?
– Kochanie, ja mam od tego ludzi – mrugnął do mnie i rozsiadł się na kanapie.
Byłam strasznie głodna, a nie miałam ochoty znów jeść pizzę czy chińszczyznę. Poza tym powinnam zacząć ćwiczyć, bo przytyłam kilka kilogramów.
Zaburczało mi w brzuchu na co spaliłam buraka. 
– Jadłaś coś dzisiaj? – zapytał.
– Tak.
– Nie kłam.
To po co się pytasz skoro znasz odpowiedź?
– Ubierz się. Zabiorę cię gdzieś.
Zdziwiona spoglądnęłam na niego, ale ten niewzruszony wciąż oglądał telewizję.
Podreptałam do pokoju, wyjmując pierwsze lepsze ubrania. Pomalowałam tylko rzęsy oraz usta, a włosy spięłam w kucyka. Telefon, który wcześniej spoczywał na łóżku, teraz znajdował się z torebce wraz z innymi pierdołami.
– Gdzie jest Lauren?
– Myślałam, że wiesz.
– Gdzie jest? – powtórz lekko zirytowany moim sarkazmem.
– Musiała polecieć do schorowanej babci
Kiwnął głową zamyślony, aż w końcu wyszedł z mojego mieszkania. Zanim i ja to zrobiłam, sprawdziłam czy Coco ma jedzenie oraz mleko.
– Gdzie mnie zabierasz?
– Na obiad do restauracji.
Oh. Mam nadzieję, że to będzie jakaś typowa knajpka.
Samochód zatrzymał się na parkingu w pobliżu restauracji, w której nie miałam jeszcze okazji jeść, bo cóż - było za drogo.
– Ja tam nie wchodzę – zaprotestowałam.
– Wchodzisz.
– Nie.
– Mam już zamówiony stolik, więc nie żartuj sobie tylko idź.
Jak to zamówiony? Skąd wiedział, że zechcę iść z nim na obiad? Ah, zapomniałam. On by mnie do tego zmusił. Sprawdził czy nic nie jedzie i przebiegłam przez ulicę. Malik otworzył mi drzwi, a następnie zaprowadził do mężczyzny w garniturze. 
– Na nazwisko Malik.
Sprawdził w swojej karcie i z uśmiechem zaprowadził nas do stolika oddalonego od reszty. Zayn grzecznie odsunął mi krzesło na którym usiadłam, a on sam zajął na przeciwko mnie miejsce. Kelner przyniósł nam karty, ale to co było tam zapisane  kompletnie nie rozumiałam. Zażenowana spojrzałam na Zayna, ale ten wciąż był zapatrzony w menu.
– Co państwo zamawiają?
– Caponata, a na deser Cannolo.
– Ja to samo.
Nie wiedziałam co to dokładniej, ale spróbuję nowych rzeczy.
– A więc jesteś cały tydzień sama?
– Um... Tak.
– Jak wspaniale.
Lekko wystraszona rozejrzałam się po lokalu. Przez kilka minut panowała cisza, więc z nudów zaczęłam bawić się krańcem bluzki.
Nasze dania zostały przyniesione po 25. minutach. Ze smakiem zjadłam wszystko z talerza i znów czekałam kilka chwil, aż przynieśli deser.
Nigdy nie jadłam czegoś tak dobrego. – Obiad smakował?
– Tak. Było niesamowite – przyznałam.
– Cieszę się. 
W spokoju wróciliśmy do mojego mieszkania. Gdy byłam w kuchni i szykowałam kawę dla mnie oraz Zayna, on musiałam na moment wyjść z pomieszczenia, aby odebrać telefon. 
– Louis... Tak... Przestań kurwa... Nie... Muszę coś innego wymyśleć... Ja już więcej razy się w to nie wpakuje... Do jutra stary – zakończył połączenie, a ja znów wróciłam do tego co robiłam.

Reszta dni spędziłam z Malikiem na kanapie. Było zwyczajnie. Nie robił czegoś co by mi się nie spodobało. Po prostu oglądaliśmy filmy. Oczywiście, gdy chciałam, aby wyszedł już, on zaprzeczył i wpakował się do mojego łóżka. Ubrana w piżamę weszłam pod kołdrę. Zanim jednak zasnęłam poczułam dłoń na moim biodrze.


– Jak to kurwa go widziałeś? – krzyk wyrwał mnie ze snu.
– Zaraz tam będę.
Po otworzeniu oczu, ponownie je zamknęłam. Cały pokój był rozświetlony przez  promyki słoneczne.
– Muszę iść.
Mruknęłam coś w odpowiedzi i znów otworzyłam oczy. Widziałam jak ubiera spodnie i przeciąga bluzkę przez głowę. Następnie szybko wyszedł, a po minucie trzask drzwi frontowych.
Rzuciłam się ponownie na poduszki.  Muszę iść dzisiaj na zakupy, aby kupić coś do jedzenia. Ale tak bardzo nie chcę wychodzić z łóżka. Poleżałam sobie jeszcze kilka minut, aż w końcu wstałam. Ubrana w dresy i wysokiego kucyka wyszłam do sklepu, który znajdował się niedaleko. 
Po kilkudziesięciu minutach wracałam już z siatkami. Miałam mały problem z windą, a później otworzeniem drzwi. Po rozpakowaniu produktów i nakarmieniu mojej kotki usiadłam z telefonem na fotelu.
Trzask drzwi wystraszył mnie, ale kiedy zauważyłam kruczoczarnego mężczyznę trochę się uspokoiłam.
Podszedł do mnie i przytrzymał. Nie zdążyłam jeszcze zlokalizować co się dzieje, a wstrzyknięto mi coś w szyję. Dość szybko straciłam przytomność.

7 komentarzy:

  1. Może i krótki ale za to świetny :D Lubię takiego Zayna. Weny życzę skarbie mój :*

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na next z nie cierpliwością ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótki, ale fajny! ; ))
    Taki Zayn raz jest do bani, a raz lubię to! ;3
    Czekam na następny! ; *
    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodaj rozdział na black rose

    OdpowiedzUsuń
  5. Może i jest troszkę krótki, ale i tak jest gfdggdbff to chyba mój fav rozdział :)


    I wgl fvjdf Dziękuję Ci bardzo za rozdział z dedykacją dla MNIE
    Jak już wiesz to jest zajebisty i czekam na kolejny i mam nadzieję, że pojawi się szybko ;*


    Fajnie byłoby, gdyby nasz Zen stał się milszy i by zakochiwał się w Meg i wgl ffnfd ;* /@QeenCyrus

    OdpowiedzUsuń
  6. fajny, ale krótki ;)
    czekam na next ;*
    życzę weny ...

    OdpowiedzUsuń
  7. Głupoty gadasz (w sumie to piszesz ;) )!!! Czekamy to jasne! Ale naprawdę warto, a rozdział jest ŚWIETNY!! No i nie załamywać mi się tu tylko pisać dalej bo ja nie usiedzę w miejscu do puki nie pojawi się następny rozdział!! :) Dawać mi tu next! WENY <3 ;) - Merc *.*

    OdpowiedzUsuń