Strony

środa, 24 grudnia 2014

Chapter 11

Piękny zapach kawy rozniósł się po kuchni w momencie, w którym otworzyłam pojemnik. Z przyjemnością powąchałam ją.
W dwóch kubkach zrobiłam napój, ale gdy miałam już je brać, dwie ręce, które znalazły się na moich biodrach, skutecznie mi to utrudniły.
– Niall, już zrobiłam dla ciebie kawę, więc mnie puść.
W jednej chwili uścisk się wzmocnił. Od razu zrozumiał, że to wcale nie był Niall, a Zayn.
– A więc już nie odróżniasz nas? Wolisz jego towarzystwo? – szeptał, ale można było usłyszeć w jego głosie grozę. Zrzucił kubek, który z hukiem uderzył o podłogę. Z wielkim trudem powstrzymałam się, aby nie krzyknąć, bo gorący napój wylał się na moje stopy, a kawałki szkła wbiły w skórę. Zły spłynęły po moich policzkach ze strachu i bólu.
– Zayn – z oddali zauważyłam blondyna.
– Wyjdź i nie przeszkadzaj.
Nie spojrzał nawet w tamtym kierunku. Wciąż spoglądał wściekle w moje zapłakane oczy.
– Może powinienem odesłać twojego Horana do domu, a przysłać kogoś innego?
Zaprzeczyłam powoli.
– Albo nikogo? Zostalibyśmy sami. Co ty na to?
Zapłakałam głośniej. Chciałam, aby mnie puścił i zostawił.
– Pro-proszę zostaw. Zostaw mnie.
Popchnął mnie na ziemię, a po kilku chwilach usłyszałam trzask drzwi frontowych.
Płakałam tak długo, aż Niall nie przybiegł. Zaklną pod nosem i podniósł mnie. W łazience dopiero zajął się moja poparzoną stopą. Wyłam z bólu, gdy wyjmował szkiełka i układał kompres. Kolejne minuty spędził na uspakajaniu mnie. Byłam śpiąca i wyczerpana tym wszystkim. Modliłam się o to, aby wrócić do domu i już nigdy go nie zobaczyć.
Blondyn został ze mną, aż nie zasnęłam.

Na dole znalazłam się dopiero dwa dni później. Horan przynosił mi jedzenie, a kiedy wychodziłam do łazienki robiłam to cichutko, abym nie została usłyszana. Wolałam unikać go. Noga już tak bardzo mnie nie bolała, ale wciąż czuję jakby ktoś wbijał mi małe igiełki w skórę. Jednak żałowałam, że ten ostatni raz nie wykorzystałam Nialla. Do domu wrócił czarnowłosy. Stanęłam przy ścianie tak, aby mnie nie widział. Los jednak chciał, że zawrócił, gdy był już przy schodach. Szeroko, lecz sztucznie uśmiechnął się.
– Kogo my tu mamy – zaświergotał.
– Nie Zayn. Błagam.
– Tęskniłem.
W mgnieniu oka znalazł się przede mną i powoli pochylał głowę w moją stronę.
– Pięknie pachniesz.
Delikatnie kręciłam głową boki, jakbym chciała wyrzucić myśli z głowy, a to była jedynie reakcja na strach.
– Puść mnie.
Pisnęłabym, gdy mocniej złapał moje biodra.
– Kochan...
– Zayn. Chodź tutaj. To ważne.
Moim zbawieniem okazał się blond anioł.
Warknął coś niezrozumiałego, jednak zostawił mnie w spokoju i skierował się do pokoju Nialla.
Uciekłam szybko do siebie i zamknęłam.

Ciche pukanie do drzwi przerwało mi w rysowaniu jakiegoś rysunku na kartce. Na początku pomyślałam, że to Malik, ale głos słodkiego mężczyzny przekonał mnie do tego, że mogę go wpuścić.
– Usiądź – zła mina oznaczała kłopoty – Muszę wracać.
Zerwałam się na równe nogi i w proteście tupnęłam stopą.
– Nie, nie możesz.
– Muszę. Tam też mnie potrzebują. Przylatuje tutaj Harry w zamian za mnie.
Poczułam łzy w oczach. Nie chciałam zostawić z nim sama, mimo że jakiś tam Harry będzie obok. Przeczuwał coś złego w ich towarzystwie.
Przytuliłam go najmocniej jak się dało, a ten padł na miękką pościel.
–  W szafce jest ładowarka do twojego telefonu. Dzwoń jakby coś – skinęłam głową. – Muszę iść się spakować.
Przedłużyłam uścisk, aż w końcu go puściłam.
– Obiecuję, że wrócisz szybciej niż ci się zdaje.
Posłałam mu słaby uśmiech. Nie chcę, aby mnie zostawiał. Przy nim czuję się bezpieczna. Myślę, że w jakiś sposób mu zaufałam. Zostanę teraz sama z Zaynem. Nie wiadomo kiedy przyleci ten Harry. Przecież od Australii do Anglii jest jakieś 16. godzin lotu. Czy coś w tym deseń.
Głowa mnie rozbolała od tego wszystkiego jeszcze bardziej. Położyłam się na boku i po pewnym czasie zasnęłam.

– Meg.
Lekkie szturchanie wybudziło mnie ze snu, dlatego od razu wiedziałam, że obudzić mógł mnie jedynie blondyn.
– Muszę już jechać na lotnisko, więc przyszedłem się pożegnać.
Usiadłam powoli i kolejny raz tego dnia przytuliłam mocno Nialla. Najchętniej to bym przywiązała go do łózka i nie pozwoliła nigdzie lecieć, bo jedyna osoba, która powinna zniknąć to Malik.
– Będę tęsknić.
Nie wiem czemu to powiedziałam, ale czułam, że tak powinno być.
– Oh mała. Ja też. Uważaj na siebie.
Pocałował mnie w czoło i z żalem wyszedł najpierw z pokoju, a następnie z domu.
Nasłuchiwałam ciszy. Wydawałoby się, że jestem sama w domu, ale to jest niemożliwe. Sprawdziłam szafkę, w której rzekomo ma być moja ładowarka. Niall nie żartował. Podłączyłam swój telefon i od razu wyskoczyły mi nowe wiadomości. Odpisałam na pierwsze wiadomości od mojej przyjaciółki. Zostały trzy od nieznanego numeru. Zapytałam się kim jest.

Nieznany: Ross.

Uśmiechnęłam się sama do siebie. Ale przypomniałam sobie, że nie podawałam mu mojego numeru telefonu.

Ja: Jak znalazłeś mój numer telefonu?

Ross: Mam swoje sposoby.

Zapewne dostał od którejś z dziewczyn z pracy.

Ja: Stalkujesz mnie.

Ross: W rzeczy samej.

Nie odpisałam, bo usłyszałam kroki.
Położyłam telefon na podłodze i ułożyłam się na łóżku, udając, że śpię. Drzwi lekko uchyliły się, a później cicho zamknęły. Pewnie sprawdził czy jestem. Czy nie uciekłam, ale gdzie bym mogła? Jestem w pieprzonej Australii. Nie mam pieniędzy, dokumentów. Nic.

Kolejnego dnia, gdy siedziałam na kanapie w salonie usłyszałam, jak ktoś wchodzi do domu. Nie ruszyłam się, bo wiedziałam, że to jest Harry. Rzucił torbę na podłogę i w butach chodził po panelach. Lekko mnie to zirytowało, ale nie odezwałam się.
– Cześć mała.
Ty jesteś mały.
Zebrałam telefon ze stołu, wracając do swojej przestrzeni.
Wyjrzałam zza okna na ogór i aż mnie kusiło, aby wyjść i zamoczyć nogi w basenie, który tam się znajdował.
Oddałam się pokusie i zanim wyszłam na dwór, zmieniłam legginsy na shorty. Było ciepło, a woda letniawa. Idealnie ochładzała moje ciało. Nabrałam ochoty na całkowite wejście do wody. Wiem, że nie mam tutaj żadnego kostiumu, ale nie zrezygnuje z tego. Rozebrałam się do bielizny i wskoczyłam do wody. Przeszedł po mnie dreszcz, ale minęła chwila, a się przyzwyczaiłam.
Pływałam z jednego końca, na drugi. Przynajmniej trochę poćwiczę, bo jednak troszkę przytyłam. Byłam zbyt zajęta tym, aby dopłynąć do murka, że nie usłyszałam jak drzwi od tarasu otwierają się, a mężczyźni siadają na leżakach.
Nie powiem - kiedy ich zauważyłam, lekko się wystraszyłam.
– Nie przerywaj sobie – odezwał się Zayn.
Czy usłyszałam, jakby kpinę w jego głosie? O co mu teraz chodzi? Zapewne już rozmawiał na mój temat z szatynem. Prychnęłam na tyle głośno, aby usłyszał. Straciłam ochotę na cokolwiek. Wyszłam z wody po schódkach i wróciłam do domu. Ochlapałam całą podłogę w drodze do łazienki, ale tym akurta się nie przejmowałam. Ważne było tylko to, żebym była już ubrana.

Telefon zawibrował, a ja z ociąganiem po niego sięgnęłam. W skrzynce czekała na mnie wiadomość od Rossa.

Ross: Baby gdzie jesteś?

Ja: To moja słodka wiadomość

Ross: Proszę.

Zaśmiałam się do siebie i kiedy miałam mu odpisać do pokoju wparował brunet.
– Zaraz obiad, więc zejdź na dół.
I wyszedł.
Westchnęłam przeciągle i w dość dziwaczny sposób zeszłam z łóżka, aby następnie to samo zrobić na schodach. Mężczyźni, którzy zawzięcie o czymś rozmawiali, zamilkli, gdy tylko pojawiłam się w salonie. Wszystko było już wyłożone. Czekali tylko na mnie. Grzecznie usiadłam na przeciwko nich. Byłam naprawdę głodna, a zapach sosu serowego kusił. Nałożyłam sobie porcję kurczaka i zabrałam za jedzenie.
Oczywiście po posiłku sprzątnęłam po sobie i tak jak każdego dnia poszłam na górę. Jednak dzisiejsze popołudnie - a może nawet to i wieczór - nie było jak zawsze. Tym razem ktoś odwiedził mnie w moim królestwie.
– Można? – zapytał.
Spojrzałam na niego jak na idiotę.
– Ja... Um. Chciałem... No
Powie w końcu to? Ma problem z mówieniem?
– Chciałem cię przeprosić.
Niemalże zakrztusiłam się własną śliną. On przeprasza? Niemożliwe. Powiedzcie mi, że to nagraliście.
Jednak jest pod podziwem. Szkoda, że tak późno rozum mu wrócił.
– Nie wiem co powiedzieć – przyznałam.
– To Harry zmusił mnie do przeproszenia cię.
I bańka prysła. Ale jednak wciąż byłam zdziwiona. Harry zmusza Zayna do przeproszenia mnie? Dziwne.
– Idź sobie lepiej.
Powróciłam do leżenia i patrzenia na okno. W odbiciu mogłam zobaczyć jak spuszcza głowę i wychodzi. Cały czas zastanawiam się czemu Harry zmusił go do tego. Nie zna mnie, a jakby stanął w mojej obronie? To naprawdę dziwne.

Cały ranek przesiedziałam w kuchni. Piłam w spokoju kawę co jakiś czas przegryzając ciastkiem.
– Cześć mała.
Oh, znowu? Nie jest mała!
Ale skoro jesteśmy sami to mogę zapytać o wczorajsze wydarzenie. Cały czas mnie to nurtuje.
– Um... Harry – wstałam, aby być chociaż w jakimś stopniu jego wysokości. Cóż jestem jednak niższa o głowę.
– Co?
– Czemu wczoraj kazałeś Zaynowi mnie przeprosić?
Zmieszanie i konsternacja wynikła na jego twarzy. Najwyraźniej nie wiedział o co biega.
– Słoneczko. Coś sobie ubzdurałaś. Ja nic mu nie kazałem.

10 komentarzy:

  1. Co sie wydarzy w łazience? Czekam ;) WENY <3
    U mnie pojawil sie drugi rozdzial ;). Chcesz to wpdanij.
    merc-story.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialnie!
    Zayn taki kucharz hoho xd
    Ale i tak to jak ją rozebrał to było na początku dziwne, a potem okej? Chyba tak.
    Jak Megan na niego naskoczyła to i mi się zrobiło głupio, bo tak się wczułam w całą sytuację ;P
    Ja tak już mam jak czytam różne opowiadania ; ))
    Zabawa w kotka i myszkę? Cóż bardzo mi się to podobało xdd
    To było takie... słodkie? *.* A zaczęło się od miłego całusa w... policzek haha Biedak chciał czegoś innego ;)
    Ja nawet nie sądziłam, że Ona nie potrafi pływać, a ten idiota ją jeszcze wrzucił do basenu hah Ale jak się martwił. Dobrze, że umiał wykonać sztuczne oddychanie i ogólnie, że znał wszystkie te zasady.
    Biedna Meg się wystraszyła ;c
    Będzie dobrze xd
    Rozdział super!
    Ze względu na święta również życzę Ci wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności, pieniędzy, wiecznych przyjaźni, miłości, spełniania marzeń i czego sobie tylko zażyczysz ;*
    Pozdrawiam i czekam na następny! ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zawsze doskonały, ale to wiesz sama najlepiej. Dziękuje za życzenia i oczywiście musze urzyć mojego znienawidzonego słowa "nawzajem". Nie wiem kim trzeba być, aby napisać coś takiego (chyba tylko tobą).. I jeszcze malutka prośba.... Szybciutko next... <3 ;* ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG *o* zajebisty rozdział ;)
    Czekam na następny z niecierpliwością :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy następny? <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Gtdvgsdvf
    Ily
    Czekam na koleny! :***
    @QeenCyrus

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratulujemy Twój blog został nominowany do Bloga Miesiąca: Grudzień. Jakichkolwiek informacji możesz się dowiedzieć na naszej stronie.
    Życzymy powodzenia Spis1D!
    http://spis1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń