tag:blogger.com,1999:blog-38500558600046734672024-03-14T14:41:33.428+01:00Opowiadanie - Zayn MalikAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/10964495384112613952noreply@blogger.comBlogger14125tag:blogger.com,1999:blog-3850055860004673467.post-92026040322345390052015-10-21T21:57:00.001+02:002015-10-21T21:57:28.486+02:00Chapter 1<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Po dwóch miesiącach od naszego ostatniego spotkania nie zmieniło się wiele. Chodzi mi o czasy przed spotkaniem w klubie. Jest... normalnie. Jakoś nie brakuje mi go. Za to Ross jest wspaniały. Spokojnie mogę go nazwać przyjacielem. Dzisiaj jestem z nim oraz Lauren umówiona do kina. A przynajmniej byłam z nimi. Moja kochana przyjaciółka rozchorowała się i nie przyjdzie. Puszczają jakiś film akcji, który szczerze mnie nie interesuje. Wolałabym obejrzeć jakąś dobrą komedię, ale tym razem miał wybierać Ross.<br />
– Dzisiaj jesteś sami – oznajmiłam gdy podeszłam do blondyna.<br />
– Czemu?<br />
– Lau jest chora.<br />
Uśmiechnął się chłopięco. Cudowny.<br />
– No to chodźmy.<br />
Złapanie za rękę uznałam jako gest przyjacielski. No bo przecież oni tak robią? Bez uczuciowo łapią się za ręce. Ale czy ja nic nie poczułam?<br />
Chłopak zakupił bilety i jakieś przekąski.<br />
Byłam mało zainteresowana tym co puścili. Jakieś szybkie samochody, strzelanina. To nie dla mnie.<br />
– Nudzisz się? – zapytał blondyn.<br />
– Ugh. Trochę.<br />
– Ja też. Myślałem, że jest to ciekawsze.<br />
– Wychodzimy?<br />
Zgodziłam się i schylając głowę, wyszłam z sali. Z kina poszliśmy do parku. Przyjemny spacer był tym czego potrzebowałam w tej chwili. Nie licząc naszej pary, były tutaj jeszcze trzy inne. Pewnie wyglądaliśmy jak oni - trzymająca się za rękę para. Cóż, my nią nie byliśmy.<br />
– O której musisz wrócić do domu?<br />
– Mama mi nie powiedziała.<br />
Nawiązałam to do mojej przyjaciółki. Często mi mówiła, ostatnio, kiedy mam wracać. To jest lekko irytujące, ale wiem, że martwi się o mnie. Nie chce, aby skończyła jak ostatnio na nieszczęsnej imprezie.<br />
– Może wrócimy dłuższą drogą?<br />
– Jasne. Czemu nie.<br />
Wolnym krokiem wróciliśmy do mojego mieszkania. Przed budynkiem chciałam się już z nim pożegnać przytulasem. On jednak miał inny zamiar. Delikatnie naparł na moje wargi. Był to powolny pocałunek, który oddawałam z przyjemnością.<br />
– Dobranoc – szepnął zanim na dobre poszedł.<br />
Jak jakaś nienormalna wciskałam guzik przywołujący windę. Byłam podekscytowana tym co się wydarzyło. Jak Lauren usłyszy o tym to będzie skakała razem ze mną.<br />
– Pocałował mnie – krzyknęłam wchodząc do domu. Lau wybiegła z salonu niedowierzając.<br />
Mimo że była ona lekko osłabiona to cieszyła się razem ze mną.<br />
– I jak było? Dobrze całuje? – dopytywała.<br />
– Było tak słodko i delikatnie. A całuje wyśmienicie.<br />
Zapiszczałyśmy razem jak trzynastolatki podczas swojego pierwszego buziaka.<br />
– Będziecie słodką parą.<br />
Wyobraziłam sobie nas jako związek. I no cóż, wyglądaliśmy dobrze razem.<br />
<br />
Lauren była już zmęczona, dlatego zasnęła przed 21. Ja niedługo po niej.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
WRÓCIŁAM<br />
Zwiastun już niedługo pojawi się<br />
Mam nadzieję, że pamiętacie jeszcze o mnie.<br />
<br />
A co z tymi poprawionymi rozdziałami?<br />
Jeszcze poprawiam. Więc nie radzę czytać ich. Uptzedzę was kiedy skończę, ale nie bójcie się będę także publikowała nowe rozdziały Return<br />
<br />
Pozdrawiam was</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10964495384112613952noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3850055860004673467.post-44070663183186585042015-01-09T21:59:00.001+01:002015-10-25T09:00:55.474+01:00Chapter 12<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ściągnięcie biblioteki na telefon, był najlepszym pomysłem. Teraz mogę czytać sobie co zechcę, zamiast nudzić się w samemu w pokoju. Jednak wciąż myślami wracałam do tego co wyznał mi Harry. Zayn naprawdę przeprosił mnie nie zmuszany przez nikogo.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lecz czemu skłamał? </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Cóż odpowiedzi na pewno nie da mi "Love, Rosi", którą w tym momencie czytam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jak co dzień do moich drzwi zapukał Malik i poinformował o kolacji. Zanim jednak wyszedł zatrzymałam go.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Czemu mnie okłamałeś? - wale prosto z mostu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Słucham?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zdziwnie w głosie było niemalże namacalne. Jest, aż taki nie kumaty?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Wczoraj przeprosiłeś mnie, a następnie okłamałeś, że zostałeś do tego zmuszony przez Harry`ego – przypomniałam – Czemu!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zamknął drzwi i podszedł do łóżka. Widać było, że walczył sam ze sobą we własnych myślach. Miałam nadzieję, że jednak powie mi. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ja... Nie wiem. Tak po prostu. Czułem, że powinienem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Uniosłam jedną brew i wciąż przypatrywałam się jemu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ale wiesz przynajmniej za co mnie przepraszasz?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Za uderzenie ciebie – okazał jakby skruchę – Jednak wkurzyłem się. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– A ja co miałam powiedzieć?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ugh. Wdech. Wydech. Czułam jak powoli wzrasta mi ciśnienie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Zostałam wywieziona na drugi koniec świata. I wciąż nie wiem dlaczego.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Niech zrozumie przez dobór moich słów, że oczekuję wyjaśnienia na ten temat. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Mam wrogów w mieście. Dowiedzieli się o tobie i cóż - próbowali cię skrzywdzić. Tutaj jesteś bezpieczna.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Mimo że miało być to dla mojego dobra, wciąż była to jego wina. Przez tego dupka zagraża mi coś. Nie poznając Zayna Malika żyłabym wcześniejszym życiem. A może to po prostu przeznaczenie? Kto wie?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Dziękuję – wyszeptałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Należy mu się to jedno, proste - a jednak ważne - słowo.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Od wyjaśnienia sprawy relacja moja oraz Zayna uległa poprawie. Mimo że na początku jeszcze się kłóciliśmy to Styles próbował złagodzić sytuację.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Obecnie zaciągnęłam ich do sprzątania, no bo jak się okazało ten dom należy do kumpla Zayna, który wyleciał do Grecji na wakacje. Ja natomiast spędzam to popołudnie na basenie. Harry kupił mi, dość skąpy, kostium kąpielowy. Ale jednak lepsze to niż bielizna. Postanowiłam choć trochę skorzystać z tak słonecznej pogody i w końcy opalić się. W końcu w Londynie nie otrzymam pięknie opalonej skóry. Przymknęłam na moment oczy i nie wiadomo kiedy zasnęłam. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Megan. Obudź się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Miałam lekki sen, więc szybko wróciłam do rzeczywistości. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Zapowiada się na burzę. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Automatycznie spojrzałam w górę. Cóż - zachmurzyło się, a powietrze jest cięższe niż wcześniej.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wróciliśmy do domu. Na całym parterze roznosił się zapach grzanek, spalonych.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie chcąc wtrącać się w to weszłam do łazienki w celu zmycia dzisiejszego dnia. Niestety i w tym przerwano mi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ogromny pająk znajdował się pod prysznicem. Krzyknęłam ile sił w płucach. Po chwili wbiegł Zayn. Nie musiałam nic mówić, bo z oddali było widać tego potwora.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Byłam przerażona. Nie wiedziałam nawet jak to zabić. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Pieprzona Australia – mruknął Malik.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Powoli sięgnął po słuchawkę prysznicową i ustawiając na wrzącą wodę, polał pająka. Z piskiem wybiegłam na korytarz.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Gotowe.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W ręku trzymał papier, w którym zapewne był zawinięty pająk.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Z lekką niepewnością wróciłam do pomieszczenia. Dopiero wzięłam prysznic, gdy sprawdziłam każdy zakamarek.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Powoli już zasypiałam, aż w końcu zasnęłam na dobre.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przeraźliwy grzmot zbudził mnie. Pewnie ja też obudziłam innym swoim krzykiem. Nie myliłam się. Po chwili przybiegł Zayn. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Nie ma światła.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Byłam jeszcze lekko wystraszona burzą, aby ta wiadomość do mnie dotarła.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Zostań ze mną.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Grzmot.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ułożył się obok mnie przyciągając do siebie. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Grzmot.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Nie masz się czego bać. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Prychnęłam. Przecież piorun może trafić w ten dom i możemy zginąć. Nie mam się czego bać.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Siedzieliśmy w ciszy. Przyjemnej ciszy. Po dłonią czułam bijące serce, bo leżałam na torsie mężczyzny.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ile masz lat? – zapytał.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– 19.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Czemu nie chodzisz do szkoły?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Skończyłam maturę i teraz pracuję na studia.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Gdzie są twoi rodzice?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Trudny temat. Rzadko o nim mówię.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ugh... Nie mieszkam z nimi i tyle – oschle skończyłam, ale miałam dziwne poczucie winy. Przecież on o tym nie wiedział – A ty czemu jesteś taki? No wiesz, zły.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Kiedyś w szkole wpadłem w złe grono. Zacząłem ćpać i pić. Bali się mnie, a ja to polubiłem. Poznałem chłopaków i tak o to jestem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przeanalizowałam sobie to co powiedział. Jest on takim dupkiem przez jakąś bandę gówniarzy. To smutne. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Czemu nie staniesz się normalny?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Jestem przyzwyczajony do tego co jest teraz.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– A co z policją? </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Louis ma znajomego w tej budzie. Maskuje wszystko za sprawą pieniędzy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">I na dodatek mamy gównianą policję w tym mieście.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Po przemyśleniu o co mogłabym go jeszcze spytać stwierdziłam, że zapytam o wiek.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Mam 24 – odpowiedział – Skoro mieszkasz bez rodziców i pracujesz, aby zacząć studia to jak opłacasz mieszkanie?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– To mieszkanie Lauren. Zostało kupione przez jej rodzinę i tak o to nie płacę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tą noc mogę zaliczyć to chwili zwierzeń. Dowiedziałam się nie których spraw. Jednak zostało jeszcze kilka, na które nie chce odpowiedzieć. Podobnie jak ja. Nie ufam mu w stu procentach. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kolejny dzień był pochmurny. Trzeba było zostać w domu, bo trawa mokra była od deszczu i było prawdopodobieństwo, że po raz kolejny lunie deszczem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Co chcesz dzisiaj na obiad?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W salonie pojawił się Harry.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Nie mam ochoty na jedzenie. Dla mnie nie rób.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Zayn też nie będzie jadł, więc nie robię.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Powróciłam do oglądania jakiegoś teleturnieju w telewizji. Nie usłyszałam jednego pytania, bo Zayn wydarł się na cały dom. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Harry. </span><br />
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10964495384112613952noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3850055860004673467.post-90298940457401354392014-12-24T10:25:00.000+01:002015-10-12T22:39:20.977+02:00Chapter 11<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Piękny zapach kawy rozniósł się po kuchni w momencie, w którym otworzyłam pojemnik. Z przyjemnością powąchałam ją.<br />
W dwóch kubkach zrobiłam napój, ale gdy miałam już je brać, dwie ręce, które znalazły się na moich biodrach, skutecznie mi to utrudniły.<br />
– Niall, już zrobiłam dla ciebie kawę, więc mnie puść.<br />
W jednej chwili uścisk się wzmocnił. Od razu zrozumiał, że to wcale nie był Niall, a Zayn.<br />
– A więc już nie odróżniasz nas? Wolisz jego towarzystwo? – szeptał, ale można było usłyszeć w jego głosie grozę. Zrzucił kubek, który z hukiem uderzył o podłogę. Z wielkim trudem powstrzymałam się, aby nie krzyknąć, bo gorący napój wylał się na moje stopy, a kawałki szkła wbiły w skórę. Zły spłynęły po moich policzkach ze strachu i bólu.<br />
– Zayn – z oddali zauważyłam blondyna.<br />
– Wyjdź i nie przeszkadzaj.<br />
Nie spojrzał nawet w tamtym kierunku. Wciąż spoglądał wściekle w moje zapłakane oczy.<br />
– Może powinienem odesłać twojego Horana do domu, a przysłać kogoś innego?<br />
Zaprzeczyłam powoli.<br />
– Albo nikogo? Zostalibyśmy sami. Co ty na to?<br />
Zapłakałam głośniej. Chciałam, aby mnie puścił i zostawił.<br />
– Pro-proszę zostaw. Zostaw mnie.<br />
Popchnął mnie na ziemię, a po kilku chwilach usłyszałam trzask drzwi frontowych.<br />
Płakałam tak długo, aż Niall nie przybiegł. Zaklną pod nosem i podniósł mnie. W łazience dopiero zajął się moja poparzoną stopą. Wyłam z bólu, gdy wyjmował szkiełka i układał kompres. Kolejne minuty spędził na uspakajaniu mnie. Byłam śpiąca i wyczerpana tym wszystkim. Modliłam się o to, aby wrócić do domu i już nigdy go nie zobaczyć.<br />
Blondyn został ze mną, aż nie zasnęłam.<br />
<br />
Na dole znalazłam się dopiero dwa dni później. Horan przynosił mi jedzenie, a kiedy wychodziłam do łazienki robiłam to cichutko, abym nie została usłyszana. Wolałam unikać go. Noga już tak bardzo mnie nie bolała, ale wciąż czuję jakby ktoś wbijał mi małe igiełki w skórę. Jednak żałowałam, że ten ostatni raz nie wykorzystałam Nialla. Do domu wrócił czarnowłosy. Stanęłam przy ścianie tak, aby mnie nie widział. Los jednak chciał, że zawrócił, gdy był już przy schodach. Szeroko, lecz sztucznie uśmiechnął się.<br />
– Kogo my tu mamy – zaświergotał.<br />
– Nie Zayn. Błagam.<br />
– Tęskniłem.<br />
W mgnieniu oka znalazł się przede mną i powoli pochylał głowę w moją stronę.<br />
– Pięknie pachniesz.<br />
Delikatnie kręciłam głową boki, jakbym chciała wyrzucić myśli z głowy, a to była jedynie reakcja na strach.<br />
– Puść mnie.<br />
Pisnęłabym, gdy mocniej złapał moje biodra.<br />
– Kochan...<br />
– Zayn. Chodź tutaj. To ważne.<br />
Moim zbawieniem okazał się blond anioł.<br />
Warknął coś niezrozumiałego, jednak zostawił mnie w spokoju i skierował się do pokoju Nialla.<br />
Uciekłam szybko do siebie i zamknęłam.<br />
<br />
Ciche pukanie do drzwi przerwało mi w rysowaniu jakiegoś rysunku na kartce. Na początku pomyślałam, że to Malik, ale głos słodkiego mężczyzny przekonał mnie do tego, że mogę go wpuścić.<br />
– Usiądź – zła mina oznaczała kłopoty – Muszę wracać.<br />
Zerwałam się na równe nogi i w proteście tupnęłam stopą.<br />
– Nie, nie możesz.<br />
– Muszę. Tam też mnie potrzebują. Przylatuje tutaj Harry w zamian za mnie.<br />
Poczułam łzy w oczach. Nie chciałam zostawić z nim sama, mimo że jakiś tam Harry będzie obok. Przeczuwał coś złego w ich towarzystwie.<br />
Przytuliłam go najmocniej jak się dało, a ten padł na miękką pościel.<br />
– W szafce jest ładowarka do twojego telefonu. Dzwoń jakby coś – skinęłam głową. – Muszę iść się spakować.<br />
Przedłużyłam uścisk, aż w końcu go puściłam.<br />
– Obiecuję, że wrócisz szybciej niż ci się zdaje.<br />
Posłałam mu słaby uśmiech. Nie chcę, aby mnie zostawiał. Przy nim czuję się bezpieczna. Myślę, że w jakiś sposób mu zaufałam. Zostanę teraz sama z Zaynem. Nie wiadomo kiedy przyleci ten Harry. Przecież od Australii do Anglii jest jakieś 16. godzin lotu. Czy coś w tym deseń.<br />
Głowa mnie rozbolała od tego wszystkiego jeszcze bardziej. Położyłam się na boku i po pewnym czasie zasnęłam.<br />
<br />
– Meg.<br />
Lekkie szturchanie wybudziło mnie ze snu, dlatego od razu wiedziałam, że obudzić mógł mnie jedynie blondyn.<br />
– Muszę już jechać na lotnisko, więc przyszedłem się pożegnać.<br />
Usiadłam powoli i kolejny raz tego dnia przytuliłam mocno Nialla. Najchętniej to bym przywiązała go do łózka i nie pozwoliła nigdzie lecieć, bo jedyna osoba, która powinna zniknąć to Malik.<br />
– Będę tęsknić.<br />
Nie wiem czemu to powiedziałam, ale czułam, że tak powinno być.<br />
– Oh mała. Ja też. Uważaj na siebie.<br />
Pocałował mnie w czoło i z żalem wyszedł najpierw z pokoju, a następnie z domu.<br />
Nasłuchiwałam ciszy. Wydawałoby się, że jestem sama w domu, ale to jest niemożliwe. Sprawdziłam szafkę, w której rzekomo ma być moja ładowarka. Niall nie żartował. Podłączyłam swój telefon i od razu wyskoczyły mi nowe wiadomości. Odpisałam na pierwsze wiadomości od mojej przyjaciółki. Zostały trzy od nieznanego numeru. Zapytałam się kim jest.<br />
<br />
Nieznany: Ross.<br />
<br />
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Ale przypomniałam sobie, że nie podawałam mu mojego numeru telefonu.<br />
<br />
Ja: Jak znalazłeś mój numer telefonu?<br />
<br />
Ross: Mam swoje sposoby.<br />
<br />
Zapewne dostał od którejś z dziewczyn z pracy.<br />
<br />
Ja: Stalkujesz mnie.<br />
<br />
Ross: W rzeczy samej.<br />
<br />
Nie odpisałam, bo usłyszałam kroki.<br />
Położyłam telefon na podłodze i ułożyłam się na łóżku, udając, że śpię. Drzwi lekko uchyliły się, a później cicho zamknęły. Pewnie sprawdził czy jestem. Czy nie uciekłam, ale gdzie bym mogła? Jestem w pieprzonej Australii. Nie mam pieniędzy, dokumentów. Nic.<br />
<br />
Kolejnego dnia, gdy siedziałam na kanapie w salonie usłyszałam, jak ktoś wchodzi do domu. Nie ruszyłam się, bo wiedziałam, że to jest Harry. Rzucił torbę na podłogę i w butach chodził po panelach. Lekko mnie to zirytowało, ale nie odezwałam się.<br />
– Cześć mała.<br />
Ty jesteś mały.<br />
Zebrałam telefon ze stołu, wracając do swojej przestrzeni.<br />
Wyjrzałam zza okna na ogór i aż mnie kusiło, aby wyjść i zamoczyć nogi w basenie, który tam się znajdował.<br />
Oddałam się pokusie i zanim wyszłam na dwór, zmieniłam legginsy na shorty. Było ciepło, a woda letniawa. Idealnie ochładzała moje ciało. Nabrałam ochoty na całkowite wejście do wody. Wiem, że nie mam tutaj żadnego kostiumu, ale nie zrezygnuje z tego. Rozebrałam się do bielizny i wskoczyłam do wody. Przeszedł po mnie dreszcz, ale minęła chwila, a się przyzwyczaiłam.<br />
Pływałam z jednego końca, na drugi. Przynajmniej trochę poćwiczę, bo jednak troszkę przytyłam. Byłam zbyt zajęta tym, aby dopłynąć do murka, że nie usłyszałam jak drzwi od tarasu otwierają się, a mężczyźni siadają na leżakach.<br />
Nie powiem - kiedy ich zauważyłam, lekko się wystraszyłam.<br />
– Nie przerywaj sobie – odezwał się Zayn.<br />
Czy usłyszałam, jakby kpinę w jego głosie? O co mu teraz chodzi? Zapewne już rozmawiał na mój temat z szatynem. Prychnęłam na tyle głośno, aby usłyszał. Straciłam ochotę na cokolwiek. Wyszłam z wody po schódkach i wróciłam do domu. Ochlapałam całą podłogę w drodze do łazienki, ale tym akurta się nie przejmowałam. Ważne było tylko to, żebym była już ubrana.<br />
<br />
Telefon zawibrował, a ja z ociąganiem po niego sięgnęłam. W skrzynce czekała na mnie wiadomość od Rossa.<br />
<br />
Ross: Baby gdzie jesteś?<br />
<br />
Ja: To moja słodka wiadomość<br />
<br />
Ross: Proszę.<br />
<br />
Zaśmiałam się do siebie i kiedy miałam mu odpisać do pokoju wparował brunet.<br />
– Zaraz obiad, więc zejdź na dół.<br />
I wyszedł.<br />
Westchnęłam przeciągle i w dość dziwaczny sposób zeszłam z łóżka, aby następnie to samo zrobić na schodach. Mężczyźni, którzy zawzięcie o czymś rozmawiali, zamilkli, gdy tylko pojawiłam się w salonie. Wszystko było już wyłożone. Czekali tylko na mnie. Grzecznie usiadłam na przeciwko nich. Byłam naprawdę głodna, a zapach sosu serowego kusił. Nałożyłam sobie porcję kurczaka i zabrałam za jedzenie.<br />
Oczywiście po posiłku sprzątnęłam po sobie i tak jak każdego dnia poszłam na górę. Jednak dzisiejsze popołudnie - a może nawet to i wieczór - nie było jak zawsze. Tym razem ktoś odwiedził mnie w moim królestwie.<br />
– Można? – zapytał.<br />
Spojrzałam na niego jak na idiotę.<br />
– Ja... Um. Chciałem... No<br />
Powie w końcu to? Ma problem z mówieniem?<br />
– Chciałem cię przeprosić.<br />
Niemalże zakrztusiłam się własną śliną. On przeprasza? Niemożliwe. Powiedzcie mi, że to nagraliście.<br />
Jednak jest pod podziwem. Szkoda, że tak późno rozum mu wrócił.<br />
– Nie wiem co powiedzieć – przyznałam.<br />
– To Harry zmusił mnie do przeproszenia cię.<br />
I bańka prysła. Ale jednak wciąż byłam zdziwiona. Harry zmusza Zayna do przeproszenia mnie? Dziwne.<br />
– Idź sobie lepiej.<br />
Powróciłam do leżenia i patrzenia na okno. W odbiciu mogłam zobaczyć jak spuszcza głowę i wychodzi. Cały czas zastanawiam się czemu Harry zmusił go do tego. Nie zna mnie, a jakby stanął w mojej obronie? To naprawdę dziwne.<br />
<br />
Cały ranek przesiedziałam w kuchni. Piłam w spokoju kawę co jakiś czas przegryzając ciastkiem.<br />
– Cześć mała.<br />
Oh, znowu? Nie jest mała!<br />
Ale skoro jesteśmy sami to mogę zapytać o wczorajsze wydarzenie. Cały czas mnie to nurtuje.<br />
– Um... Harry – wstałam, aby być chociaż w jakimś stopniu jego wysokości. Cóż jestem jednak niższa o głowę.<br />
– Co?<br />
– Czemu wczoraj kazałeś Zaynowi mnie przeprosić?<br />
Zmieszanie i konsternacja wynikła na jego twarzy. Najwyraźniej nie wiedział o co biega.<br />
– Słoneczko. Coś sobie ubzdurałaś. Ja nic mu nie kazałem.</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10964495384112613952noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3850055860004673467.post-90535007949488857102014-11-30T10:30:00.000+01:002015-10-03T08:52:33.413+02:00Chapter 10<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno. Zdziwiło mnie to, że jest tak słonecznie w Londynie. Rozejrzał się po nieznanym mi pokoju. Dopiero teraz w głowie zaświtały mi ostatnie chwile. Ktoś wstrzyknął mi coś w szyję.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ciekawa, a jednocześnie wystraszona wyszłam na korytarz, a następnie schodami w dół. Tam dopiero spotkałam Zayna.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Gdzie ja jestem? Co się stało?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Jesteśmy w Australii. Uśpiłem cię – wzruszył ramionami, jak gdyby mówił o pogodzie na dworze.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">No trzymajcie mnie, bo zaraz mu przywalę. On jest nienormalny. To jest porwanie. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ja wracam do Londynu. Teraz.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Nie, nie wracasz – odłożył nóż, który przez cały czas trzymał w dłoni.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Prychnęłam zła. Przegiął tym porwaniem. Miałam ochotę komuś przywalić, a najchętniej jemu. W złości zrzuciłam szklankę, która znajdowała się na stole. Ta poleciała na ścianę, rozbijając się na setki małych kryształków.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wbiegłam po schodach, ale zanim zniknęłam z jego pola widzenia, krzyknęłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Jesteś tak wielkim idiotą i nienormalnym człowiekiem, że to się w głowie nie mieści.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W jednej chwili napięły mu się mięśnie, ruszając biegiem w moja stronę. Wystraszona wpadłam do pokoju. Nie widziałam żadnego klucza, więc usiadłam pod drzwiami zapierając nogami. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kilka razy uderzył oraz kopnął w drzwi, aż nie zostałam odepchnięta. Pociągnął mnie za włosy w górę, aż musiałam stać na paluszkach.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Nie masz kurwa prawa nazywać mnie idiotą ty dziwko.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Słyszałam jak moje serce uderza coraz szybciej, a oddech uwiązł mi w gardle.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– J-ja. Prze-przepr...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zostałam uderzona w lewy policzek i rzucona na podłogę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dopiero po tym zostawił mnie. Szlochałam leżąc na panelach. Potraktował mnie jakbym co najmniej zwyzywała go od najgorszych i dodatkowo uderzyła. Co mu się oczywiście należy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Prawa skroń z lewym policzkiem bolały mnie niemiłosiernie. Powoli podniosłam się i padłam na łóżko. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Prawdopobnie minęło kilka godzin od kiedy Zayn uderzył mnie. Dopiero teraz postanowiłam wstać i choć trochę się rozejrzeć. Myślałam, że w tym pokoju znajdę co kolwiek do ubrania. Niestety. Pusto.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przystawiłam ucho do drzwi, nasłuchując jakiegoś dźwięku. Jedynie słyszałam głośno grający telewizor na dole. Powoli, a jednocześnie ostrożnie otworzyłam drzwi. Na paluszkach przeszłam przez korytarz. Na początku pomyliłam się i weszłam do łazienki. Dopiero za drugim razem znalazłam kolejną sypialnię. Po zamknięciu pokoju zaczęłam poszukiwania. To tutaj znalazłam swoje ubrania, bieliznę oraz telefon. Sprawdziłam od razu SMS-y. Ostatni był wysłany do mojej przyjaciółki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">"Zayn zabiera mnie na krótkie wakacje. Zadzwonię do ciebie później"</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Odłóż ten telefon.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dobiegł mnie męski głos. Nie myśląc nad niczym po prostu odrzuciłam urządzenie na łóżko.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Widzisz kochanie? Wystarczyło raz uderzyć, a zrobiłaś się milutka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dotknął palcami mojego policzka, lekko go gładząc.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Zrobiłem kolację.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– N-nie jestem głodna – w końcu odezwałam się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Jesteś czy nie jesteś. Masz zaraz przyjść na dół.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Rozkazał, po czym wyszedł. Poszłam do niego dopiero, gdy lekko opanowałam swoje szalejące serce. Na stole leżały naczynia dla dwóch osób. Usiadłam przed jednym z talerzy, ale nawet nie chciałam sprawdzać co jest na kolację. Z wszedł Zayn z kartonem soku w dłoni. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Cała kolacja minęła w ciszy. Było jedynie słychać uderzanie widelcem o talerz. Gdy tylko Malik zjadł jak poparzona wstałam od stołu. Nie miałam ochoty na dzisiejszy prysznic, dlatego też od razu położyłam się na łóżku. Leżałam, ale nie mogłam zasnąć. Myślę, że po godzinie do pokoju wszedł mężczyzna. Udawałam, że śpię, aby nic mi teraz nie zrobił.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Meg? Śpisz? – szepnął – Przepraszam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">I wyszedł.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Po całej kuchni rozchodził się słodki zapach naleśników. Wyłączyłam palnik, gdy w kuchni znalazł się Zayn. Zostawiłam jego porcję na blacie, a swoją zabrałam do sypialni. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pukanie do drzwi przerwało mi mój spokój. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Mogę? – nie – Ugh... Ja chciałbym cię przeprosić za wczoraj. To nie tak, że wywiozłem cię, bo tak mi się podoba. Tu chodziło o to, że... mam wrogów w mieście. Zainteresowani tobą zaczęli węszyć.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zakończył, a ja wciąż milczałam. Nie wiem czy, dlatego że wciąż się bałam, czy byłam zszokowana. Ktoś węszył w mojej sprawie? To mogłoby oznaczać, że mnie prześladowali. Poczułam się nieswojo.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Zaraz wychodzę. Będzie z tobą siedział Niall.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Jesteś tutaj?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Za drzwiami usłyszałam głos tego blondyna, który ma mnie "pilnować".</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Tak.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie jestem pewna czy usłyszał, przez mój szept.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Do sypialni wparował szczęśliwy blondyn. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Czemu siedzisz tutaj taka samotna? I co ty masz na twarzy?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wtedy dopiero mogłam usłyszeć jego zmartwienie w głosie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Nic. Upadłam – skłamałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Westchnął głoś, a następnie usiadł obok mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– To Zayn?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie odezwałam się, lecz przez moje milczenie sam sobie odpowiedział.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– On nie jest zły. Po prostu pogubił się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ale czemu ja?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ugh... Nie mogę powiedzieć. Przepraszam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kiwnęłam głową w zrozumieniu. Wiem, że jak mi coś zdradzi, Zayn może coś zrobić blondynowi. Może uderzyć go tak jak i mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Wiesz co? Głodna jestem. A że to ty robisz dziś za moją niańkę to przygotuj coś.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Próbowałam w jakiś sposób złagodzić to wszystko. Prawdopodobnie tylko z nim tutaj mogę jakoś normalnie pogadać. Zaśmiał się i zasalutował wybiegając na korytarz. W lepszym humorze wyszłam w końcu ze swojej "groty". </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Pizza będzie za trzy kwadranse.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Mam tak długo czekać?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Tak.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Poklepał miejsce obok siebie pokazując tym, abym usiadła. Niall przeskakiwał z jednego kanału na drugi. Cały czas mu coś nie pasowało, lecz gdy na ekranie ukazał się turniej golfa, zostawił.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Serio? Niall to jest nudne. Włącz na jakiś film lub serial. Co kolwiek. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pomarudził sobie pod nosem, ale ja i tak wygrałam. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Pizza – krzyknął, po usłyszeniu dzwonka. Zgarnął pieniądze ze stołu i otworzył drzwi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Kto chce? – zapytał.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ja. Umieram z głodu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zjadłam łącznie trzy kawałki, a Niall resztę. Leniwie leżeliśmy w dziwnych pozycjach na obszernej kanapie. Teraz aktualnie moja głowa spoczywała na jego kolanach. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Gdzie ty śpisz?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Tutaj. Na dole jest moja sypialnia.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wyciągnęłam rękę i po dotknięciu ich mogłam spokojnie stwierdzić, że często je farbuje. Były lekko szorstkie w dotyku. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Czemu farbujesz włosy?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– A czemu by nie? – wzruszył ramionami.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Niszczysz włosy, albo używasz za dużo lakieru. I wyglądasz jakbyś miał 12. lat.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ale nie mam tylu. Jestem dojrzałam człowiekiem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– W ciele dwunastolatka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Nie wszystko mam w rozmiarach dwunastoletniego chłopczyka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Posłałam mu kuksańca w bok, a następnie podniosłam się i usiadłam mu na kolanach. Kiedy rozczochrałam jego włosy, zaczęłam układać tak, aby grzywka była na bok, a nie do góry.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Efekt końcowy był... śmieszny.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Wyglądasz jak lesbijka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Śmiałam się z niego w niebo głosy. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wtedy do domu wszedł Zayn. Jego twarz wykrzywiała się ze zdziwienia na wkurzoną. Zeszłam szybko z blondyna i powoli wycofałam się do schodów. Zanim ponownie zamknęłam się, usłyszałam stłumiony krzyk.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">To przeze mnie. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W nocy nie mogłam zmrużyć oka, bo zżerało mnie sumienie. Zayn wyżywał się na biednym Niallu, który nic nie zrobił. Ja jestem wszystkiemu winna.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Po cichutku wyszłam na dół i delikatnie zapukałam do drzwi sypialni blondyna. Odpowiedziała mi cisza. Wiedziałam jednak, że nie śpi, bo gdy weszłam, zauważyłam włączony telefon.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Przepraszam – powiedziałam na wstępie. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Słucham? Za co?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Usiadł, opierając się o zagłowię łóżka. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Słyszałam jak Zayn na ciebie krzyczał. To z mojej winy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Nie bredź bzdur i chodź tutaj.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Podeszłam bliżej, ale to niebieskooki przyciągnął mnie jeszcze bliżej, aż w końcu usiadłam na miękkiej pościeli.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– On miał po prostu zły humor i był wkurzony o nieposprzątany pojemnik po pizzy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wiedziałam, że kłamie. Może i był on wybuchowy, ale nie tak, aby krzyczał o taką bzdurę, skoro sam nie jest czyścioszkiem. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ty też jesteś tym czym jest Zayn?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Na początku nie zrozumiał, ale gdy szepnął ciche "aaa" odpowiedział.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Tak. Nie. To znaczy. Ja mu pomagam. Znajduję ludzi i informacje o nich.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– A więc mnie też szukałeś?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie odpowiedział od razu. Myślał przez kilka chwil. A może minut?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– W pewnym sensie nie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Czyli nie znasz mojego nazwiska. Daty urodzenia. Miejsca zamieszkania.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Znam to, a nawet więcej – zaśmiałam się dźwięcznie – Co? Coś nie tak?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– To śmieszne. Ty wiesz wszystko o mnie, a ja o tobie nic.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Horan. Niall Horan – wystawił mi rękę, która śmiało uścisnęłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dość długo rozmawialiśmy dopóki nie poczułam zmęczenia i nie zasnęłam.</span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10964495384112613952noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-3850055860004673467.post-44071675046222236832014-11-02T13:34:00.000+01:002015-09-26T09:16:22.485+02:00Chapter 9<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Miałam już kończyć swoją zmianę, gdy do lokalu wszedł blondyn.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Oh. Jesteś – ucieszy podszedł do mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– A gdzie miałam być?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Przyszedłem wczoraj, ale ciebie nie było. Twoja koleżanka z pracy powiedziała mi, że pracujesz na rano.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ah no tak. Zapomniałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Posłałam mu przepraszający uśmiech, a w zamian tego on puścił mi oczko.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Z nudy układałam papierowe kubki na ladzie, a następnie stworzyłam z nich piramidkę. Ruch był mały, więc miałam chwilę na rozmowę z Rossem oraz zabawę kubkami.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Lauren, Megan. Mogę was prosić na chwilkę?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Szef poprosił nas na do swojego gabinetu, w momencie w którym miałyśmy zbierać się do domu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Od następnego tygodnia planuję zrobić remont kawiarni. Między innymi zmienić wystrój lokalu i prawdopodobnie nazwę – wytłumaczył – Przez najbliższe dwa tygodnie macie wolne wraz z jutrzejszym dniem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zapiszczałam cicho co nie uszło uwadze szefa przez co zaśmiał się melodyjnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Po pożegnaniu z Rossem weszłam z Lauren do samochodu, którym prowadziła.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Odgrzałyśmy wczorajszy obiad i wspólnie zjadłyśmy go. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Megan – przybiegła do mnie przyjaciółka – Dzwoniła moja babcia, ta z Irlandii. Prosiła mnie, abym przyleciała do niej na tydzień, gdyż potrzebuje pomocy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Oh. No to leć.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Poradzisz sobie sama?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Tak mamo – zażartowałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Posłała mi karcące spojrzenie i wyszła.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nigdy nie lubiła, gdy tak mówiłam. Ale to prawda - czasami zachowuje się jak moja matka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Włączyłam muzykę w słuchawkach, po czym zasnęłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lauren miała zabukowany bilet na drugą w nocy, więc przed północą wyszła z mieszkania. Od tamtej pory nie mogę zasnąć. Próbowałam już wszystkiego, aby tylko znów popaść w sen. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Po dziesiątej ktoś zadzwonił do drzwi, a ja ospała podeszłam, aby otworzyć. Moim niespodziewanym gościem był sam Zayn Malik. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Czego?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– A może tak milej?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Nie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zostawiłam otworzone drzwi i wróciłam do salonu, gdzie wcześniej oglądałam nowy odcinek "Fucking It"</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Dowiedziałem się, że masz wolne z powodu remontu kawiarni.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Szpiegujesz mnie?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Kochanie, ja mam od tego ludzi – mrugnął do mnie i rozsiadł się na kanapie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Byłam strasznie głodna, a nie miałam ochoty znów jeść pizzę czy chińszczyznę. Poza tym powinnam zacząć ćwiczyć, bo przytyłam kilka kilogramów.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zaburczało mi w brzuchu na co spaliłam buraka. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Jadłaś coś dzisiaj? – zapytał.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Tak.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Nie kłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">To po co się pytasz skoro znasz odpowiedź?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ubierz się. Zabiorę cię gdzieś.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zdziwiona spoglądnęłam na niego, ale ten niewzruszony wciąż oglądał telewizję.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Podreptałam do pokoju, wyjmując pierwsze lepsze ubrania. Pomalowałam tylko rzęsy oraz usta, a włosy spięłam w kucyka. Telefon, który wcześniej spoczywał na łóżku, teraz znajdował się z torebce wraz z innymi pierdołami.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Gdzie jest Lauren?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Myślałam, że wiesz.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Gdzie jest? – powtórz lekko zirytowany moim sarkazmem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Musiała polecieć do schorowanej babci</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kiwnął głową zamyślony, aż w końcu wyszedł z mojego mieszkania. Zanim i ja to zrobiłam, sprawdziłam czy Coco ma jedzenie oraz mleko.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Gdzie mnie zabierasz?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Na obiad do restauracji.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Oh. Mam nadzieję, że to będzie jakaś typowa knajpka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Samochód zatrzymał się na parkingu w pobliżu restauracji, w której nie miałam jeszcze okazji jeść, bo cóż - było za drogo.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ja tam nie wchodzę – zaprotestowałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Wchodzisz.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Nie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Mam już zamówiony stolik, więc nie żartuj sobie tylko idź.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jak to zamówiony? Skąd wiedział, że zechcę iść z nim na obiad? Ah, zapomniałam. On by mnie do tego zmusił. Sprawdził czy nic nie jedzie i przebiegłam przez ulicę. Malik otworzył mi drzwi, a następnie zaprowadził do mężczyzny w garniturze. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Na nazwisko Malik.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Sprawdził w swojej karcie i z uśmiechem zaprowadził nas do stolika oddalonego od reszty. Zayn grzecznie odsunął mi krzesło na którym usiadłam, a on sam zajął na przeciwko mnie miejsce. Kelner przyniósł nam karty, ale to co było tam zapisane kompletnie nie rozumiałam. Zażenowana spojrzałam na Zayna, ale ten wciąż był zapatrzony w menu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Co państwo zamawiają?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Caponata, a na deser Cannolo.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ja to samo.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie wiedziałam co to dokładniej, ale spróbuję nowych rzeczy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– A więc jesteś cały tydzień sama?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Um... Tak.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Jak wspaniale.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lekko wystraszona rozejrzałam się po lokalu. Przez kilka minut panowała cisza, więc z nudów zaczęłam bawić się krańcem bluzki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nasze dania zostały przyniesione po 25. minutach. Ze smakiem zjadłam wszystko z talerza i znów czekałam kilka chwil, aż przynieśli deser.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nigdy nie jadłam czegoś tak dobrego. – Obiad smakował?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Tak. Było niesamowite – przyznałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Cieszę się. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W spokoju wróciliśmy do mojego mieszkania. Gdy byłam w kuchni i szykowałam kawę dla mnie oraz Zayna, on musiałam na moment wyjść z pomieszczenia, aby odebrać telefon. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Louis... Tak... Przestań kurwa... Nie... Muszę coś innego wymyśleć... Ja już więcej razy się w to nie wpakuje... Do jutra stary – zakończył połączenie, a ja znów wróciłam do tego co robiłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Reszta dni spędziłam z Malikiem na kanapie. Było zwyczajnie. Nie robił czegoś co by mi się nie spodobało. Po prostu oglądaliśmy filmy. Oczywiście, gdy chciałam, aby wyszedł już, on zaprzeczył i wpakował się do mojego łóżka. Ubrana w piżamę weszłam pod kołdrę. Zanim jednak zasnęłam poczułam dłoń na moim biodrze.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Jak to kurwa go widziałeś? – krzyk wyrwał mnie ze snu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Zaraz tam będę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Po otworzeniu oczu, ponownie je zamknęłam. Cały pokój był rozświetlony przez promyki słoneczne.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Muszę iść.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Mruknęłam coś w odpowiedzi i znów otworzyłam oczy. Widziałam jak ubiera spodnie i przeciąga bluzkę przez głowę. Następnie szybko wyszedł, a po minucie trzask drzwi frontowych.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Rzuciłam się ponownie na poduszki. Muszę iść dzisiaj na zakupy, aby kupić coś do jedzenia. Ale tak bardzo nie chcę wychodzić z łóżka. Poleżałam sobie jeszcze kilka minut, aż w końcu wstałam. Ubrana w dresy i wysokiego kucyka wyszłam do sklepu, który znajdował się niedaleko. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Po kilkudziesięciu minutach wracałam już z siatkami. Miałam mały problem z windą, a później otworzeniem drzwi. Po rozpakowaniu produktów i nakarmieniu mojej kotki usiadłam z telefonem na fotelu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Trzask drzwi wystraszył mnie, ale kiedy zauważyłam kruczoczarnego mężczyznę trochę się uspokoiłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Podszedł do mnie i przytrzymał. Nie zdążyłam jeszcze zlokalizować co się dzieje, a wstrzyknięto mi coś w szyję. Dość szybko straciłam przytomność.</span><br />
<div>
<br /></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10964495384112613952noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3850055860004673467.post-85929926605100821382014-10-12T12:30:00.001+02:002015-09-26T09:15:55.114+02:00Chapter 8<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przez pół dnia ignorowałam Zayna jak tylko się dało. Wkurzał się bardzo. Najwyraźniej nie lubi być ignorowanym. Cóż, ja też. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zbliżała się godzina trzynasta, więc powoli szykowałam się do pracy. Uznałam, że nie będę robiła dzisiaj sobie żadnego jedzenia, a kupię sobie coś w sklepie. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– O której kończysz? – ponownie tego dnia Zayn pytał się o coś. Ja z kolejny ponownie tego dnia nie odpowiedziałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Do cholerny jasnej. Mam już dość – krzyczał Malik – Przestań mnie ignorować.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zaśmiałam się i dalej kończyłam swój makijaż. Zanim wyszłam z łazienki, pochowałam wszystko do kosmetyczki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Sprawdziłam czy wszystko mam w torebce. Za kilka minut mam mieć autobus, więc postanowiłam już wychodzić.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Wychodź – zarządałam</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Posłusznie pokierował się do wyjścia i miałam nadzieję, że więcej go już dzisiaj nie zobaczę. Niestety. Przy krawężniku dostrzegłam czarne BMW. Wiedziałam już, że będzie chciał mnie podwieźć do pracy. Ponownie ignorując go ruszyłam na przystanek autobusowy. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zostało mi jeszcze kilka metrów na miejsce, kiedy po mojej prawej stronie pojawił się samochód.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Wsiadaj – rzekł.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przyśpieszyłam kroku, a BMW zatrzymało się. Później wszystko działo się bardzo szybko. Trzask drzwi. Podniesienie mnie. Zamknięcie w samochodzie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Więc będziesz mnie cały czas ignorować?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Oczywiście.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Za to co powiedziałem wczoraj?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tak.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Zachowujesz się jak dziecko.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">A ty jak głupi nastolatek.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie podziękowałam mu, gdy wysiadałam z auta.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> No bo czemu? To on mnie zawiózł bez mojej zgody.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Specjalnie trzasnęłam drzwiami czarnego BMW i weszłam do kawiarni. Za ladą stała Lauren, więc podeszłam do niej, aby wziąć za nią zmianę. Założyłam fartuszek i po wyjaśnieniu przez Lauren wszystkiego zabrałam się do roboty. Zrobiłam wcześniej zamówione przez klientów kawy i zabrałam się za przygotowanie nowych. Dopiero po szesnastej ruch trochę opadł, więc miałam chwilę przerwy. Will, który dzisiaj pracował ze mną, poszedł do pobliskich delikatesów, więc poprosiłam go, aby kupił mi sałatkę makaronową. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Cześć piękna.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przede mną usiadł blondyn z grzywką na czoło. Słodko się uśmiechał w moją stronę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Poproszę kawę cynamonową. Na miejscu – dodał.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kiwnęłam głową i zabrałam się do robienia kawy. Postawiłam przez mężczyzną napój i usiadłam na swoim krześle za ladą.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– O której kończysz mała?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– A co? Chcesz mnie porwać?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Taką piękną kobietę mogę porywać codziennie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Uśmiechnęłam się promiennie. Było mi miło. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Kończę za półtora godziny. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– To dobrze.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przyszli kolejni klienci, więc musiałam oderwać się od mojego magazynu i ponownie zacząć robić kawę. Cały czas czułam na sobie wzrok zapewne blondyna, który siedział cały czas przy ladzie. Nie myliłam się. Uśmiechał się słodko co jakiś czas popijając swój gorący napój. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Twoja kawa jest najlepsza – pochwalił mnie – To może teraz zamówię zieloną herbatę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Musiałam iść do spiżarni po herbatę, która skończył się. Przy filiżance na talerzyku położyłam saszetkę z brązowym cukrem. Z uśmiechem od ucha do ucha podałam mu kubek. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kończyłam już pracę, ale przypomniało mi się, że mam zostać dłużej, aby posprzątać, bo dzień wcześniej wyszłam szybciej.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lokal był już prawie pusty, oprócz tajemniczego blondyna, którego imienia wciąż nie znam. Pozamiatałam podłogę, na którą wcześniej zrzuciłam okruszki ze stołów. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Naczynia poukładałam w na swoich miejscach i szczęśliwa stwierdziłam, że mogę już iść do domu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Proszę pana.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ross – przerwał.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Zamykamy – dokończyłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wyszedł, ale wciąż czekał. Całe niebo było już czarne, ale ulica nie była pusta, ani ciemna. Oświetlały ją lampy oraz migające nazwy sklepów.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Czym wracasz?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Autobusem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Podwieźć cię? – zaproponował.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Jesteś nieznaną mi osobą. Skąd mogę wiedzieć czy nie jesteś mordercą? Przecież kilka godzin spędziłeś w kawiarni czekając na mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Czy wyglądam na groźnego mężczyznę?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Nie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zaśmiał się i ponownie zaproponował podwózkę, lecz tym razem zgodziłam się, bo nie miałam jakoś ochoty wracać autobusem do domu. Wiem, że postąpiłam głupio, bo ostatnio, gdy wsiadłam z nieznanym do samochodu, skończyło się tym, że teraz prześladuje mnie. Na wszelki wypadek podałam mu ulice, która znajdował się przeciwlegle z moją. Nie chciałam, aby znał miejsce mojego zamieszkania. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– To tutaj.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Do zobaczenia jutro. Ponownie przyjdę i spróbuję tym razem czekolady – zapewnił.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Prześladujesz mnie?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ciebie? Zawsze i wszędzie. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Rozbawiona zamknęłam drzwiczki i poszłam do "mojego" domu. Dopiero, gdy znikł na zakręcie wyszłam z ukrycia, wracając do mieszkania.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W kuchni przywitała mnie blondynka robiąca moją ulubioną herbatę – Early Grey whit lemon.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Od razu poprosiłam ją, aby i mi zrobiła, gdzie ja w tym czasie poszłam się przebrać.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jak co wieczór usiadłyśmy z kubkami na kanapie nie oglądając telewizji, a rozmawiając o dzisiejszym dniu. Opowiedziałam jej o Rossie, który zaciekawił mnie - a raczej jego zniewalający uśmiech. Ona zwiezyła mi się w sprawach jej i Chrisa. Okazało się, że wyjechał dzisiaj do rodziny na kilka dni. Miło spędzony wieczór – choć mogę nazwać tą porę już nocą - zakończyłam długą kąpielą.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Do końca tygodnia jestem na pierwszą zmianę, więc to ja oraz Lauren otwierałyśmy kawiarenkę. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">*</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dzień minął bezproblemowo. Oczywiście przez kilka godzin zaklinałam dzień, w którym zaczęłam tu pracować. Praca jest męcząca i mam jej serdecznie dość. Ale chociaż, wiem jak trzeba natrudzić się, aby zarobić.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dziś zrobiłam porządki z Lauren. Kolejna praca. Eh. Lecz przecież ubrania same nie wypiorą się lub podłoga nie będzie od tak czysta.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Dzisiaj przychodzi Christian na kolację. Oczywiście w trójkę zjemy. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Więc co zamierzasz ugotować?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Myślę, że carbonara. Zakupy zamówię przez internet.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kolacja minęła w miłej atmosferze. Widziałam, że Lauren bardzo stara się o to, aby nie stracić Chrisa. On oczywiście także stara się o to. Aż miło patrzeć na nich.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Chciałam, aby posiedzieli sobie trochę ze sobą sam na sam, więc pozmywałam i wróciłam do siebie do pokoju.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Naszykowałam wszystko na jutro i po wieczornej toalecie zasnęłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Byłam wczoraj na show Janoskians</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">I było niesamowicie</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Więc jeśli chcecie zobaczyć jak dotykam Jamesa to wbijajcie na mojego tt @luvlukex</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zobaczycie też filmiki i plakaty oraz to jak James trzyma moją flage</span><br />
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10964495384112613952noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3850055860004673467.post-24605590478116953822014-09-05T15:46:00.004+02:002015-09-02T21:05:32.170+02:00Chapter 7<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Chris oraz Zayn kupili bilety wejściowe do wesołego miasteczka. Poczekałyśmy chwilę na nich, aż weszliśmy przez barierki. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zaliczyliśmy trzy pierwsze kolejki jakie były na początku, a po wacie cukrowej oraz dużym kubku pepsi i poszliśmy dalej.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Idziemy na rollercoaster? – zapytał Christian.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Byłam sceptycznie nastawiona na ten pomysł. Miałam słaby żołądek dlatego, więc nie lubię tej kolejki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Megan chodź, nie marudź – namawiała mnie Lauren.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Nie idę. Nie pamiętasz co się stało ostatnio? – przypomniałam jej.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dwójka mężczyzn spojrzeli na mnie zaciekawieni, myśląc, że opowiem im. Ha. Za żadne skarby świata.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Malik pochylił się ku mnie i zaczął szeptać mi na ucho, aby nikt nie usłyszał. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Wiesz kochanie? Wejdziesz na tą kolejkę nie niszcząc wieczoru swoimi humorkami. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Prychnęłam na niego.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Albo wsadzę cie do mojego samochodu i zabiorę do mnie. Tym razem nikt nam nie przeszkodzi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Co za dupek. On chciałby coś takiego zrobić, tylko dlatego, że nie chce iść na tą pieprzoną kolejkę?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Absurd.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zrezygnowana zgodziłam się, aby mieć święty spokój. Może, gdy zwymiotuję, to odeślą mnie do domu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ustawiliśmy się w kolejce i bez odzywania się do siebie, czekaliśmy. Można było usłyszeć pisk oraz krzyk ludzi, którzy właśnie jechali kolejką. Nieco wystraszyłam się. Brakowało tylko wszędzie ognia, tak jak jest to w kreskówkach. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Siedziałam w drugim wagoniku razem z Malikem. Kilka razy chciał położyć rękę na moim kolanie lub udzie, ale w końcu wyszło na moim i zostawił mnie w spokoju. Może powinnam być bardziej odpychająca, ale z jednej strony coś mnie intryguje w tym mężczyźnie. Jestem niesamowicie ciekawa po co to robi. Po co mnie prześladuje oraz nachodzi. Taka mała część mnie chce się dowiedzieć, lecz jednak boję się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– No to jedziemy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kolejka ruszyła wpierw powoli, aż z wielką prędkością zjechała w dół. Słyszałam tylko swój pisk. Zaczęło mnie mdlić. Czułam, że wszystko co dzisiaj zjadłam, ma zaraz znaleźć się na podłodze wagonika. Gdy tylko zatrzymaliśmy się, wybiegłam jak poparzona w stronę publicznej toalety. Zamknęłam się w jednej z kabin i wyrzuciłam wszystko co znajdowało się w moim żołądku. Poczułam się osłabiona. Usiadłam na podłodze wycieńczona.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Megan? – krzyknęła Lauren.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">To było pewne, że polecą za mną.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– W ostatniej kabinie – odpowiedziałam. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Uniosłam rękę, aby otworzyć zamek. Po chwili drzwi otworzyły się, a w nich stanęła moja przyjaciółka. Za nia stali Zayn i Christian. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Wszystko dobrze?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zaprzeczyłam. Było mi naprawdę nie dobrze. Teraz miałam ochotę położyć się. Mówiłam im, że nie chce, ale kto będzie mnie słuchał?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Zabiorę ją do domu – zaoferował się Zayn.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Mimo że nie chcę by Zayn mnie odwoził, to także nie chcę, aby Lauren niszczyła sobie randkę przeze mnie. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Z lekkim wahanie w głosie zgodziłam się. Wstałam, otrzepałam spodnie i ruszyłam do wyjścia. Po pożegnaniu z przyjaciółką i jej partnerem weszłam do samochodu Malika. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Znów będziemy sami.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Jesteś chory. Kilka minut temu wymiotowałam, a ty już coś chcesz ode mnie – wytknęłam mu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zarechotał gardłowo. Co było w tym takiego śmiesznego?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Przecież wymiotowanie to nie śmierć. Zjesz coś i będzie ci lepiej.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zadrżałam. On sobie ze mnie kpi? Czemu on nie może znaleźć sobie innej dziewczyny? Tylko mnie. Mam tego dosyć. Ta cholerna impreza. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Od dwóch godzin siedzimy w moim salonie. Żadne z nas nie odzywa się. Słychać jedynie telewizor, w którym leci "Inna". Dopiero, gdy miała do czegoś dojść, wzięłam pilot i przełączyłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Oglądałem – oznajmił Zayn.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Trudno.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Robiło się coraz później, ale nie chciałam zasypiać w swoim pokoju, bo wiem, że Malik będzie chciał dołączyć. Wolę zostać tutaj i czekać na Lauren, aż wróci. Ciał teraz jakiś film, mało ciekawy. Ułożyłam się wygodnie na kanapie i oglądałam dalej.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Film kończył się, a ja powoli zasypiałam. Lauren jeszcze nie przyszła, więc postanowiłam iść spać. Gdy chciałam wstać i pójść do swojego pokoju, lecz mężczyzna, który wciąż siedział u mnie, złapał mój nadgarstek. Pociągnął mnie, przez co wylądowałam na nim.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Puść mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie krzyczałam, a powiedziałam zrezygnowana. Nie miałam już siły na kolejną "walkę" z nim. Pokręcił przecząco głową. Westchnęłam, ale poczekałam, aż po prostu mnie puści. Nie zrobił tego, ale za to wziął mnie na ręce i sam zaniósł do pokoju. Oczywiście nie zostawił mnie w spokoju. Rzucił mną o łóżko, przez co zaskrzypiało oraz uderzyło o ścianę. Niemalże słyszałam jak moje serce mocno i szybko bije. Zayn zanim pochylił się nade mną, najpierw zdjął koszulę, spodnie i skarpetki. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– C-co ty robisz? – zająkałam się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Już nie mogę wytrzymać.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wtedy do mnie dotarło co on chciał ze mną zrobić. Zaczęłam się szarpać oraz krzyczeć. Zdarł ze mnie koszulkę. Krzyczałam coraz głośniej. Wierzgałam nogami. Próbowałam w jaki kolwiek sposób go zepchnąć.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Megan.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Udało mi się uwolnić dłonie, mimo że Zayn trzymał mnie naprawdę mocno. Odepchnęłam go.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Megan, proszę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wszystko zniknęło, a pojawiła się ciemność. Byłam znów w swoim pokoju, ale nade mną nie było Malika. Wystraszyłam się jednak, gdy zauważyłam, że jest obok mnie i trzyma moje ramię.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Natychmiast odkryłam się, aby spostrzec, że jestem w samej bieliźnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– To był tylko koszmar – uspakajający głos mężczyzny dobiegł do moich uszu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Musiałam założyć coś na siebie. Z krzesła zabrałam moją koszulkę, a z szafy leginsy. Kiedy ubierałam się czułam przeszywający wzrok Zayna. Byłam jeszcze w lekkim szoku po koszmarze. Musiałam napić się kakaa. Natychmiast. Powoli i w ciemnościach wyszłam z pokoju w stronę kuchni.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Światło oślepiło mnie na początku, aż w końcu przyzwyczaiłam się. Wstawiłam mleko na gaz dodając kakao i cukier.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Co ci się śniło?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W kuchni pojawił się kruczoczarny w samych bokserkach.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przez moment nie odzywałam się, aż powiedziałam mu prawdę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ty.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie widziałam go, ale wiedziałam, że stoi zaraz za mną.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– A co dokładniej?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tym razem w ogóle nie odpowiedziałam. Nie chciałam. Nie mogłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Zapytałam cię o coś.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kakao było już zrobione, dlatego też przeszłam obok niego, aby wyjąć kubek. Chciałam w spokoju posiedzieć. Oczywiście niedane było mi to.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Wróciła już Lauren?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Została na noc u Christiana.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Mruknęłam coś pod nosem i dokończyłam picie gorącego napoju.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– To opowiesz mi swój sen? – spróbował jeszcze raz.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Nie chcę o tym gadać.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">O dziwo zrozumiał mnie i nie drążył dalej tego tematu. Która wogóle godzina? Spojrzałam na elektryczny zegarek – 03:57 AM</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jutro mam pracę. Przepraszam. Dziś mam pracę na ósmą, a jestem niewyspana oraz zmęczona. Może zamienię się z Amandą? Napisałam jej sms-a, bo wiedziałam, że później zapomnę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Dlaczego ja? – zapytałam, gdy cisza, która panowała w pomieszczeniu dobijała mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Słucham?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Najwyraźniej nie zrozumiał tak prostego pytania.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Dlaczego wybrałeś mnie? Dziewczynę, która nigdy nic ci nie zrobiła.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Musiałam wiedzieć. Musiałam zrozumieć jego zamiary względem mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– A dlaczego by nie? Jesteś ładna, chuda</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– I tylko to się liczy dla ciebie? – przerwałam mu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– W tych czasach tylko na to trzeba patrzeć.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Coś mną drgnęło. Jego tok rozumowania był płytki. Był zwykłym dupkiem. Jak można patrzeć tylko na wygląd? A gdzie charakter? Nie znoszę takich osób.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Czyli jeśli byłabym brzydka, bądź gruba nie odezwałbyś się nawet?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Nie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wściekła wstałam z siedzenia. Nie miałam ochoty przebywać z nim w jednym pokoju. Zamknięta w pokoju Lauren zasnęłam na jej łóżku.</span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10964495384112613952noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3850055860004673467.post-50917787910883055072014-07-31T11:00:00.000+02:002015-08-23T12:37:48.860+02:00Chapter 6<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Już mieliśmy wychodzić z mieszkania, gdy zatrzymała mnie dziewczyna.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Co z kotem?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Dam ją naszej sąsiadce. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W jednej dłoni trzymałam torbę, a w drugiej kociaka. Zadzwoniłam dzwonkiem, a po chwili otworzyła mi starsza pani.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Coś się stało kochaniutka?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Mogłaby pani zająć się moim kotkiem?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– A od kiedy ty masz zwierze?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Znalazłam ją. Nazywa się Coco.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Daj mi Coco.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Oddałam zwierze w dłonie staruszki i gdy umówiłam się o której będę, wyszłam z budynku. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Spóźnione – "przywitał" nas nasz szef.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Przepraszam. Były korki – wytłumaczyła.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W szatni założyłam fartuszek i zabrałam się do pracy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dziś nie był mój dzień. Wylałam trzy kawy i pomyliłam kilka zamówień. Szef ostrzegł mnie, że jak tak dalej pójdzie to odeśle mnie do domu. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ale cóż mogłam poradzić skoro wstałam lewą nogą? Idąc z kawą oraz kawałkiem ciasta do stolika ktoś popchnął mnie z lewej strony. Wszystko upuściłam na podłogę, a sama upadłam na to. Wzrok wszystkich skierował się na mnie. Powoli wstałam, ale gdy ruszyłam ręką poczułam ból w ramieniu. Okazało się, że odłamek wbił mi się w ciało.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lauren podbiegła i zaprowadziła mnie do szatni. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Zaczekaj na mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przyszła po kilku minutach z apteczką. Wyciągnęła nożyczki, którymi rozcięła rękaw mojej bluzki. Pensetą wyjęła szkło, a następnie odkaziła ranę. Zasyczałam z bólu. Nałożyła gazik i owinęła bandarzem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Gotowe – posłała mi uśmiech, który po chwili odwzajemniłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Spakował wszytko do apteczki. Wiem, że zaraz przyjdzie tutaj szef i każe mi wrócić do domu. Tak będzie najlepiej, ale tym razem wiem, że to niebyła moja wina. To jakaś lafirynda popchnęła mnie. Zachował się jakby była lepsza ode mnie. Jak jakiś snob. Ah. Zapomniałam. To była pieprzona snobka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Megan – do pomieszczenia wszedł mój szef. Teraz się zacznie – Dla ciebie to koniec na dzień dzisiejszy. Jutro zostajesz dwie godziny dłużej za dzisiejsze.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie dał mi nawet odezwać się, bo wyszedł wkurzony. Uważa, że to moja wina. Tak, może i na początku trochę narozrabiałam, ale teraz to nie była moja wina. Ubrałam kurteczkę i po pożegnaniu się z przyjaciółką, wyszłam z lokaju. Autobusem dojechałam do domu. Musiałam iść schodami, bo była awaria windy. Gdy chciałam już otwierać drzwi, ktoś pchnął mnie na drewnianą powłokę. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Mówiłem, że do ciebie jeszcze wpadnę?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zayn. On tutaj jest. I znów nie ma przy mnie Lauren. Co jeśli znów mnie uderzy? Co ja wtedy powiem mojej przyjaciółce? A raczej jakie kłamstwo wymyślę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Rzucił mnie na kanapę, by po chwili usiąść na mnie. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Tęskniłaś?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Z każdym momentem, w którym nie odpowiadałam jego oczy robiły się czarne.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Zadałem pytanie – ryknął.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Złapał mnie za ramiona. Syknęłam. Zabolało strasznie. Zdziwiony zdjął ze mnie kurteczkę. Przypatrywał się miejscu gdzie rękaw był rozdarty, a znajdował się bandarz. Znów mogłam zobaczyć jego normalne tęczówki. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Co ci się stało?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Wypadek w pracy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Odpowiedź moja była krótka i zdawkowa. Nie chciałam z nim gawędzić, lecz wyrzucić z mojego domu. Dzwonek do drzwi przerwał Zaynowi, gdy chciał coś powiedzieć. Pozwolił mi wstać, a ja zapominając o tym w czym jestem ubrana, otworzyłam drzwi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Matko boska – niemal krzyknęła moja sąsiadka – Co ci się stało? </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Wypadek w pracy – po raz kolejny powiedziałam to zdanie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– To dlatego wróciłaś wcześniej? Widziałam jak wysiadałaś z autobusu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Tak, właśnie dlatego. Zaraz przyjdę po Coco.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Sąsiadka podeszła do swojego mieszkania i otworzyła je. Kot jakby wiedział o co chodzi wybiegł. Słodko człapiąc podszedł do mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Dziękuję za opiekę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wróciłam do siebie, gdzie znów musiałam męczyć się z Malikiem. A może powinnam zaprosić staruszkę na herbatę. Wtedy nie byłabym sama z nim. Niestety pomyślałam o tym za późno.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Co tam kochanie? – stanął za mną.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Nie jestem twoim kochaniem. I nigdy nie będę. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Jesteś i nie kwestionuj tego – przyciągnął mnie do siebie – A teraz idź zjeść coś.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W momencie, w którym wypowiedział słowo "zjeść" zaburczało mi w brzuchu. Zgodziłam się z nim i poszłam do kuchni. Z lodówki wyjęłam sałatkę grecką, aby po chwili ją zjeść.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie patrzałam na Malika. Mógł się nie wpraszać do mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Chodź przebierzemy cię.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ha. Chyba je sama się przebiorę. Gdy wchodziłam do pokoju, szybko zamknęłam drzwi, aby Zayn nie mógł wejść. Lecz nie byłam na tyle szybka, aby zdążyć zamknąć się na klucz. Zostałam odepchnięta i po raz kolejny tego dnia, upadłam na podłogę. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Co ty wyprawiasz? Myślałaś, że nie dostanę się do pokoju?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kucnął przy mnie. Złapał mnie za włosy, pociągając w górę. Stałam przy łóżku. On jakby był u siebie zaczął grzebać w mojej szafie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Nie masz jakoś dużo ubrań – skomentował.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Za pensje kelnerki nie mam kupę forsy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Chyba trzeba zabrać cię na zakupy – zaśmiał się.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Prychnęłam. Co za dupek. On będzie wyśmiewać się ze mnie bo nie mam kupy pieniędzy. Nie każdemu powodzi się w życiu. On ma pieprzone BMW i wielki dom, w którym mieszka sam. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Rzucił na łóżko moją czarną bokserkę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Rozbieraj się – rozkazał.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zaprzeczyłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Pamiętaj jedno - mi się nie odmawia – podszedł do mnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Na początku cofałam się, ale pokój kiedyś kończy się. Uderzyłam w ścianę i wtedy moje serce biło ze zdwojoną siłą. Najpierw położył prawą dłoń na ścianie blisko mojej głowy. Zaczęłam coraz głośniej oddychać, tak jakbym bała się, że zaraz mogę przestać nabierać drogocenny tlen.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Teraz możemy już cię przebrać?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie zareagowałam. Strach przejął nade mną kontrolę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lewą ręką zahaczył o kraniec bluzki, a następnie zaczął podwijać materiał. "Przypadkowo" dotknął mój biust.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Podnieś.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Powoli podniosłam ręce do góry, lecz gdy to zrobiłam poczułam małe ukłucie w ramieniu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Czekałam tylko, aż ubierze mnie, ale nie... On spoglądał na mnie wygłodniałym wzrokiem. Pierw dotknął mojego brzucha. Wtedy dopiero coś mnie tknęło i odepchnęłam go, aby uciec.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ha. Jakby to było takie łatwe. Otwierałam już drzwi, kiedy on złapał mnie za ranę, przez co znieruchomiałam. Następnie rzucił mnie na łóżko. Dopiero, gdy przygniótł mnie swoim własnym ciałem, wiedziałam, że nie ucieknę. Wierzgałam się, ale to na nic. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Masz piękne ciało Megan – wyszeptał do mojego ucha. Składał pocałunki na mojej szyi, a jedną ręką wędrował po brzuchu kierując się wyżej. Drugą zaś trzymał moje dłonie. Nie miałam możliwości, aby cokolwiek zrobić. W końcu z pocałunkami dotarł do moich ust. Opierałam się, ale wtedy ścisnął moją lewą pierś, czym wywołał jęk. Wykorzystał to oczywiście. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Megan... O mój Boże – krzyk Lauren dobiegł do mnie. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zayn zrzedł ze mnie. Moja przyjaciółka zapewne wyszła już. Cóż wyglądało to jednoznacznie. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– To twoja wina – krzyknęłam szeptem w stronę mężczyzny.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Założyłam bokserkę i wybiegłam do blondynki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Megan – zaczęła – Dwie godziny mnie nie ma. Szef cie dzisiaj odesłał do domu, a ty miźgasz się z jakimś kolesiem?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– On do mnie wpadł i tak wyszło.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tym razem nie skłamałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– To ten Zayn?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Tak.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Westchnęła. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– W końcu kogoś znalazłaś. Może teraz w końcu prześpisz się z nim.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wywróciłam oczami. Te jej uwagi. Ona przespała się ze swoim przyjacielem. Lepsze to niż jakiś przypadkowy facet z klubu. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ja też tak myślę – Zayn wszedł do salonu z chytrym uśmieszkiem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">On to wszystko słyszał. Nie mógł siedzieć w pokoju? Idiota.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Wychodzę dzisiaj z Chrisem. Zabiera mnie do wesołego miasteczka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Może my też się dołączymy? – zaproponował kruczoczarny.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie, kurwa. Sheryl nie zgadzaj się. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Jasne. Podwójna randka – zapiszczała.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Mentalnie uderzyłam ją w głowę. Zrezygnowana poszłam do toalety. Jakby się tutaj wywinąć? Ból brzucha, głowy. Okres. Nigdy nie mam ochoty na zabawę, więc to zadziała. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Umyłam ręce, a następnie wyszłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Poprosiłam przyjaciółkę do kuchni, aby powiedzieć jej moje kłamstwo.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ja nie mogę iść. Zaczął mi się okres i nie mam ochoty.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– To włóż tampon i nie gadaj mi tutaj. W końcu możemy iść na podwójną randkę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Westchnęłam. Miałaś kuźwa powiedzieć, że rozumiesz mnie i pozwolić zostać. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Szykuje mi się randka.</span><br />
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10964495384112613952noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-3850055860004673467.post-63323542345751598872014-06-27T14:47:00.000+02:002015-08-16T13:13:07.557+02:00Chapter 5<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W sobotni poranek miałam inne plany, ale oczywiście Lauren dała kod zielony. "Mam randkę. Nie wiem co ubrać"</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ma bardzo dużo ubrań, więc teraz także problem co założyć. Pokazała mi różne sukienki. Wiem jedynie, że zjedzą kolacje. Pewnie w jakiejś restauracji. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– A może ta brzoskwiniowa? Ta z wycięciem na plecach?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Z szafy wyjęła sukienkę o której mówiłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– I do tego czarne balerinki – zachwycona przyłożyła materiał do ciała – Jesteś genialna Megan.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zwycięsko uśmiechnęłam się. Nie codziennie można dostać pochwałę od blondynki. Tym bardziej jeśli chodzi o strój. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Mogę już iść? Jest głodna.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Spadaj już.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wyszłam z pokoju, a następnie weszłam do kuchni. Nie miałam ochoty na jakieś wytwory. Byłam w swojej słodkiej piżamce w krowy z miską płatek przed telewizorem. Przypomniały mi się wcześniejsze lata. W rodzinnym domu często spędzałam tak sobotnie poranki. Zmieniło się to kiedy skończyłam osiemnaście lat. Nie miałam ochy,aby wstać i odnieść miskę, więc położyłam na stoliku do kawy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przełączyłam na TLC, bo w tym momencie leciał Gordon. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Znów tego kucharzyne oglądasz? </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Do pokoju wparowała Lauren w szlafroku.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Najlepszego kucharza. Chciałabym zjeść coś w jego restauracji. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– I wydać mnóstwo pieniędzy na jeden posiłek. Ale gdy mama była to powiedział, że ozór w sosie koperkowym jej nie smakował.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Eh no tak. Jej rodzinę na to stać. Nie chciałabym zjeść ozora, ale jakiś smakowity posiłek. Może deser. Przystawkę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Co dzisiaj gotuje?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Homara w sosie holenderskim.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Więcej już żadna z nas nie odezwał się. Jedynie telewizor grał. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdy program skończył się było już przed dwunastą. Trzeba było zrobić obiad, ale ani ja, ani Lauren nie chciało się wstawać. Dlatego teraz blondynka siedziała z telefonem przy uchu i zamawiała obiad z pobliskiej restauracji. Po trzech kwadransach przyjechał nasz obiad - makaron z serem. Usiadłyśmy przy stole i w milczeniu zjedliśmy smakowity posiłek. Przez cały dzisiejszy dzień byłam jakaś nieswoja. Może spacer mi pomoże? Jest dzisiaj chłodno, ale to powinno odświeżyć mój umysł. Sheryl zmyła naczynia, a ja w tym czasie poszłam ubrać się. Czarne rurki, bluza oraz adidasy były idealne na spacer. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Lauren – zawołałam z przedpokoju – Idę na spacer.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Dobrze.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wyszłam i schodami zeszłam na dół. Poczułam na twarzy chłodny wiatr kiedy znalazłam się już na dworze. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wolnym tempem skierowałam się do parku. Miał wielką ochotę, aby usiąść na ławce na przeciwko jeziorka, gdzie kaczki pływają. Moja ulubiona ławka była zajęta przez parę staruszków, dlatego też usiadłam pod drzewem, tak, aby patrzeć na wodę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Próbowałam oczyścić umysł. Zapomnieć o wszystkim co zdarzyło się przez ostatni tydzień. Zayn chyba sobie mnie odpuścił. Anonim, który pisał do mnie także dał sobie spokój.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Siedział tak, dopóki nie poczułam jak coś miękkiego ociera się o moją nogę. Po chwili usłyszałam także mruczenie. Spojrzałam w tamtym kierunku i z uśmiechem na ustach wzięłam małego kotka na ręce, żeby po chwili usadzić na brzuchu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Cześć kiciuś.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Podrapałam czarnego kiciusia za uchem. Od razu pochylił główkę w stronę dłoni.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Gdzie masz mamusie?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Na pewno ci odpowie. Mentalnie uderzyłam się głowę. Rozejrzałam się, ale nigdzie nie zauważyłam innego kota. Został pewnie odrzucony przez matkę, bądź ta zdechła. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kotek patrzał na mnie swoimi przenikliwymi żółtymi oczami, a ja nawet na moment nie chciałam odwrócić wzroku. Słyszałam, że właśnie w ten sposób można zdobyć zaufanie zwierzęcia.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Siedziałam tutaj jeszcze około dwóch godzin, aż wreszcie, oczywiście z kotem, wróciłam do domu. Po drodze wstąpiłam jeszcze do sklepu. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdy weszłam do domu, Lauren właśnie miała wychodzić. Życzyłam jej szczęścia na randce. Oczywiście ze zdziwieniem spojrzała na zwierze.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Mleczko z chlebem? – zapytałam, a kot wtedy oblizał się. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">To było mega słodkie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Podgrzałam mleczko, które wlałam do miseczki. Chleb pokruszyłam, aby nie zadławił się i wrzuciłam także do miski.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Z zaciekawieniem przyglądałam się jak wszystko zjada i wypija. Powędrowałam do salonu, ale gdy już usiadłam, ktoś złapał mnie za włosy i pociągnął w górę. Krzyknęłam z przerażenia i bólu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Wiesz kotek kim jestem?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zayn.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Milczałam. Byłam strasznie wystraszona.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Nie ładnie zachowałaś się uciekając mi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Odwrócił mnie w swoją stronę. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Moja przyjaciółka skapnie się jak nie będzie mnie w domu. Zadzwoni na p-policję – powiedziałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Wiem słońce. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Puścił mnie i co mnie zdziwiło, pogłaskał po policzku. Ha. Po chwili uderzył mnie. Siła była tak duża, że upadłam na podłogę o mało nie uderzając głową o stolik.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Myślałaś, że ujdzie ci to płazem? Jeszcze wrócę tutaj.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">I wyszedł. Zostawił mnie w spokoju. Podniosłam się i przyłożyłam dłoń do obolałego policzka i mimo bólu wciąż trzymałam tak dłoń. Po chwili z moich oczu popłynęły ciepłe łzy. Rozebrałam się i położyłam do łóżka. Znów będę się bała. On mnie znalazł. Wie gdzie mieszkam. Wróci tutaj. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zapłakana oraz zmęczona zasnęłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Siedziałam na kanapie z kotem i laptopem mojej przyjaciółki, gdy do domu weszła roześmiana blondynka. I to nie sama. Była z przystojnym facetem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Megan. Poznaj Chrisa.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wstałam i podałam mu rękę. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– To jest ten o którym mówiłaś jaki to jest seksowny.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lauren zaczerwieniła się, gdy Chris zarechotał. Wiedziałam, że tak zareaguje.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Może zrobisz nam kawy? – zapytała.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Ile cukru? – zwróciłam się do mężczyzny.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Dwie płaskie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Po wejściu do kuchni od razu wstawiłam wodę i wyjęłam kubki. Wsypałam kawę oraz cukier i zalałam. Po wolnym krokiem zaniosłam gorącą kofeinę do salonu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Jak kotek nazywa się?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Nie wiem jeszcze. Ale chyba nazwę go Coco.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Coco?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Coco – potwierdziłam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Chris okazał się fajnym facetem. Moja przyjaciółka wyglądała na szczęśliwą. Może w końcu ustatkuje się?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Polubiłam go, ale Coco nie bardzo. Wyszedł z podrapanymi dłońmi. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Megan – do pokoju weszła Lau – Musimy chyba pogadać.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Co się stało?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Może ty mi powiesz? Czemu masz siniaka po twarzy?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dotknęła miejsca w którym znajdował się ślad po Zaynie. Przykryłam go warstwą pudru, ale to chyba na nic.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Wczoraj spadłam z kanapy i tak o to powstało.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kolejny kłamstwo. Jest mi z tego powodu smutno. To okropne, że nie mogę powiedzieć mojej najlepszej przyjaciółce prawdy. Ale to nie dlatego, że jej nie ufam. Ja nie chcę, aby zamartwiała się. Nie wychodziła by nigdzie, lecz zostawała ze mną.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Niezdara – zarechotała.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– I to jaka. Ale jak było na randce?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Zorganizował kolacje w swoim apartamencie. Ugotował makaron z sosem serowo-ziołowym. Na deser było crème brulée. Po kolacji usiedliśmy z lampką wina na kanapie. A w nocy...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Wiem już. Wiem – przerwałam.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Siedziałyśmy przez kolejne godzinę plotkując o różnych rzeczach. Dawno tak nie robiłyśmy. Bardzo mi tego brakowało. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b>Widzieliście nowy szablon? </b></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b>Bardzo dziękuję Ingini</b></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b>Jesteś wspaniała.</b></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b>Pamiętajcie o wattpadzie. </b></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b>Mój instagram: perfhemo</b></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b>Mój twitter: @luvlukex</b></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b>Mój snapchat: perfhemo</b></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><br /></b></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><br /></b></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b>Jeśli macie jakieś pytania to piszcie w komentarzu lub na tt.</b></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b>Odpowiem w następnym poście.</b></span><br />
<div>
<br /></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10964495384112613952noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-3850055860004673467.post-45386235101620604552014-06-07T05:00:00.000+02:002015-08-11T10:15:48.387+02:00Chapter 4<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span></div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Rano byłam niewyspana i zmęczona, a do tego dochodziła praca. Miałam ochotę schować się pod łóżkiem i zostać tam całe życie. Jednak pieniądze same nie uzbierają się. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Założyłam firmowy fartuch, w którym trzymam notesik z długopisem. Wędrowałam między stolikami zapisując zamówienia. Na ladzie zostawiłam zapisane kartki i czekałam, aż Lauren wykona kawę, abym mogła dostarczyć klientom.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Blondi – zawołałam – Idę na chwilę do szatni.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nie pytała się po co i dobrze. Nie chcę, aby każdy wiedział o tym, że muszę się wysikać.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Po umyci rąk wyszłam i od razu zabrałam się do pracy. Poruszałam się dość sprawnie między stolikami. Bałam się jedynie tego, że ktoś wstanie gwałtownie i wszystko co mam na tacy wyląduje na mojej koszuli. Gdy wszystko poroznosiłam, poszłam za ladę, aby i tam obsłużyć klientów. Porozlewałam kawy, która została zaparzona w dzbanku. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Do końca zmiany zostało mi pół godziny, więc, aby nie stać w jednym miejscu zabrałam ściereczkę i ruszyłam do pustych stolików. Zaczęłam wycierać brudy oraz zbierać śmieci. Czasami ludzie nie wiedząc jak zachować się w kawiarni. Serwetki zostawiają na stole lub podłodze. Eh. Wiem, że to mój obowiązek sprzątać tutaj, ale bez przesady.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Megan – przywitała mnie Amber – Oddaj fartuszek i wynocha do domu. Przy okazji zgarnij Sheryl.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zaśmiałam się pod nosem, ale zrobiłam tak jak chciała. Razem z Lauren zaszliśmy jeszcze do szatni po torby.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Meg zrobisz popcorn? Zaraz będzie Titanic.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Z jękiem niezadowolenia wstałam do kuchni. Wpakowałam opakowanie kukurydzy z masłem do mikrofali, ustawiając na trzy minuty.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Meg wyniosłaś śmieci? – zapytała Lauren.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Nie.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– No to na co czekasz? Ja wczoraj wynosiłam – przypomniała.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">W tym momencie miałam ochotę udusić ją. Tak bardzo nie chciało mi się wychodzić z domu. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Nie mogę jutro? – marudziłam.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Nie.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Kiedy popcorn był gotowy, wyjęłam worek śmieci z kosza i wyszłam z mieszkania. Windą zjechałam na sam dół. Na tyłach budynku znajdował się kontener. Wyrzuciłam tam śmieci, a gdy wracałam do budynku zauważyłam czarny samochód. Identyczny do tego co miał Zayn. Tylko, że to nie możliwe. On nie wie gdzie mieszkam. A może wie?</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nie. To tylko przypadek. Przecież każdy może mieć taki sam samochód. Weszłam z powrotem do windy. Stanęłam w rogu uprzednio wciskając szóste piętro.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Szybko Megan. Zaczęło się – zawołała, gdy tylko zamknęłam drzwi.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zdjęłam buty, a następnie usiadłam na kanapie. Pochrupałam trochę popcornu patrząc w telewizor. Rose biegła właśnie na dziób statku. A Jack był za nią, aby ją uratować.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Przez cały film byłam jakby w mantrze. Nie można mnie odciągnąć. Gdyby była tylko książka przeczytałabym ją sto razy. To najpiękniejsza historia o miłości. Tragicznej miłości. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Na koniec oczywiście rozpłakałam się. Zawsze płaczę. Czasami nawet już na początku. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Dopiero gdy byłam w toalecie sprawdziłam telefon. Miałam kilka powiadomień o próbie połączenia się ze mną. Miałam także jedną wiadomość od Evana.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">"Meg. Nie mogę dodzwonić się do ciebie. Mam pytanie. Przyjdziesz za tydzień w sobotę na moje urodziny?"</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Ah no tak. Evan ma w następną sobotę urodziny. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>"Oczywiście, że przyjdę".</i></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Lubię go i jest moim bardzo dobrym kumplem. Nie ma mowy, że nie pojawię się tam na jego imprezie.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i><br /></i></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>"Sheryl też będzie?"</i></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i><br /></i></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>"Tak. Na którą?"</i></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i><br /></i></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>"O 07:00 PM"</i></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Umyłam ręce i wyszłam z łazienki. Nie chciało mi się dzisiaj brać prysznica, bo byłam zmęczona i śpiąca, więc ustawiłam budzik o godzinę wcześniej i po rozebraniu, położyłam się na łóżku. Zapaliłam światełka, które są przyczepione przy ścianie. Po chwili zasnęłam.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Wyłącz się – uderzałam na oślep po szafce, lecz to na nic. Zapomniałam, że telefon zostawiłam na biurku, bo wiedziałam iż spróbuję wyłączyć urządzenie.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zaspana wstałam i wyłączyłam to cholerstwo. Z szuflady wyjęłam bieliznę, a z szafy stare spodnie i koszulkę z kotkami.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">W łazience załatwiłam swoje potrzeby, a następnie umyłam się, ubrałam oraz pomalowałam. Na koniec zostawiłam wysuszenie włosów. Nie wyglądałam tak źle. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Lauren właśnie brała prysznic dlatego postanowiłam dzisiaj ja zrobić śniadanie. Postawiłam na jajecznicę ze szczypiorkiem. Zrobiłam jeszcze kawę. Poczekałam, aż Sheryl ubrana wejdzie do kuchni, abyśmy mogły razem zjeść posiłek.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Moja kochana Parks zrobiła śniadanie. Jak cudownie.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Ucałowała mnie w policzek, a następnie usiadła naprzeciwko mnie. Kiedy zjadłyśmy, udałyśmy się do swoich pokoi. Dziś jest chłodno dlatego też z szafy zabrałam luźny, rozpinany sweter. Do torebki schowałam potrzebne mi rzeczy. Zanim wyszłam, wyłączyłam światełka zapalone w nocy.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">W pracy był wyjątkowo mały ruch. Gdy nikt nie przychodził, siedziałam na telefonie lub czytałam czasopismo. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Lauren – podeszłam do niej – Zapomniałabym. Evan w przyszłą sobote organizuje impreze urodzinową. Zaprosił nas. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– No to trzeba kupić mu jakiś prezent.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Ale mamy jeszcze czas – przypomniałam.</span><br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>Dziś wyjątkowo krótki. Przepraszam.</b></div>
<div>
<b>Przypominam o wattpadzie. Tam znajdziecie więcej moich historii, które prowadze</b></div>
<div>
<b>Jeśli chcecie, zaobserwujcie mnie na tt @luvlukex</b></div>
<div>
<b>Na instagramie @perfhemo</b></div>
<div>
<b><br /></b></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10964495384112613952noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3850055860004673467.post-24270843561882653222014-05-11T11:09:00.002+02:002015-08-05T17:18:07.706+02:00Chapter 3<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Gdy tylko wsiadłam do samochodu i zapięłam pasy, mężczyzna ruszył z miejsca.<br />
– Więc... Co się stało?<br />
– Długo by opowiadać – westchnęłam.<br />
– A gdzie mieszkasz?<br />
– Garden Street.<br />
– No to mamy jeszcze kawałek drogi – odparł.<br />
Przemyślałam to czy mówić mu. Myślę, że lepiej jak wygadam się nieznajomemu.<br />
– Uch... Byłam na imprezie w piątek i spotkałam tam mężczyznę. Potańczyliśmy, ale kiedy chciałam już wracać do domu on uświadomił mnie, że nie ma taksówki. Zaproponował podwózkę. Wiem, że nie powinnam wsiadać, ale byłam już zmęczona. Okazało się, że pojechał do swojego domu i mnie tam przytrzymywał. Przed chwilą uciekłam mu – wytłumaczyłam.<br />
– Oh...<br />
Pojawiliśmy się już na Garden Street, więc poinformowałam go, w którym bloku mieszkam.<br />
– Powinnaś zgłosić to na policje.<br />
– Wezmę to sobie do serca – zażartowałam – Dziękuję za podwózkę oraz za to, że też mnie nie porwałeś.<br />
– Widzę, że dopisuje ci humor.<br />
Pożegnałam się jeszcze zanim zamknęłam drzwi i pobiegłam do drzwi. Wbiegłam po schodach, aż do swojego mieszkania. Drzwi były zamknięte, dlatego też z torebki wyjęłam klucze. Mimo że zachowywałam się cicho to Lauren i tak usłyszała. Gdy tylko mnie zobaczyła zaczęła wrzeszczeć.<br />
– Gdzie ty do cholery podziewałaś się. Dzwoniłam, pisałam, a ty nic. Nie wróciłaś do domu. Miałam już iść na policje – przytuliła mnie po czym rozpłakała. – Nie rób mi tego nigdy więcej.<br />
– Przepraszam Lau. Przepraszam.<br />
– Połóż się spać i jutro pogadamy.<br />
Nie chciałam nawet protestować, bo byłam bardzo zmęczona.<br />
<br />
– No to opowiedz mi wszystko. Czemu zniknęłaś? Nie pisałaś? Wróciłaś o tak późnej godzinie? Czemu w męskich ubraniach?<br />
Westnęchałam i w głowie jeszcze raz przypomniałam sobie pytania, które zadała mi przyjaciółka.<br />
– A więc tak. Poznałam Zayna. Zabrał mnie do siebie, bo nie wiedział gdzie mieszkam, a zasnęłam. Kolejnego dnia, gdy chciałam zadzwonić do ciebie zauważyłam, że mam rozładowaną baterię. Zayn miał iPhona, więc ładowarka nie pasowała do mojego telefonu. Zaproponował, abym trochę u niego posiedziała. Kiedy zgodziłam się dał mi jakieś ciuchy, bo sukienka była niewygodna. Obejżeliśmy film, zjedliśmy obiad, pogadaliśmy. Zauważyłam, że zrobiło się późno, więc wróciłam.<br />
Jestem straszną kłamczuchą.<br />
Powiedziałam prawdę obcej osobie, a przyjaciółkę skłamałam. Już mam wyżuty sumienia.<br />
– No to chyba polubiłaś tego Zena.<br />
– Zayna – poprawiłam ją.<br />
– Zayn – powtórzyła jakby do siebie – Ładne imię. Jest przystojny?<br />
– Pamiętasz tego chłopaka z kawiarni?<br />
Zamyśliła się. Po chwili zaprzeczyła.<br />
– Ten Mulat co patrzał na nas.<br />
– Ah... Ten.<br />
– To właśnie on.<br />
Mina Lauren wyrażała zaskoczenie, a po chwili ekscytacje.<br />
– Wiedziałam, że patrzy na ciebie. No yo kiedy randka?<br />
Wywróciłam oczami. Ona jak zawsze. Każdy chłopak jaki by spojrzał na mnie jest uważany za mojego chłopaka.<br />
Oh Lauren. Jakbyś znała prawdę to byś tak nie uważała.<br />
No właśnie. Prawda. Powinnam jej powiedzieć.<br />
Chciałam zmienić temat jak najszybciej zanim moje myśli mnie zeżrą.<br />
– Ty lepiej opowiadaj co z tym chłopakiem z klubu – odparłam.<br />
– Chris – zamażyła się – Jest zabawny, przystojny, ostry. Ideał. Wróciłam z nim do domu. Najpierw był taki gwałtowny, a później ostry. Jest doświadczony w tym.<br />
Zaśmiałam się. Ona zawsze miała powodzenie w sprawach mężczyzn i swoich przygodach łóżkowych. Nie raz próbował umówić mnie ze swoim byłym kochankiem, ale nie zgadzałam się. Nie jestem gotowa na to.<br />
– Kolejny?<br />
– Nie wiem. On jest taki inny – zabrała poduszkę i przytuliła. Wyglądała jak typowa nastolatka, która zwierza się z wczorajszej randki.<br />
– Inny w stylu to-nie-tylko-seks ?<br />
– Nie wiem. Seks z nim jest bardzo dobry. Może jeszcze zobaczę się z nim. Może jakaś kawa?<br />
Cieszyłam się jej szczęściem. Kiedyś też mówiła o jakiejś kawie z chłopakiem, a po miesiącu byli razem. Czuję miłość.<br />
– Szef pytał się czemu nie byłaś w sobotę w pracy.<br />
Cholera praca. Daniel na pewno wkurzył się na mnie.<br />
– Powiedziałam, że źle się poczułaś.<br />
– Dziękuję – przytuliłam ją, ale gdy zaczęła odpychać mnie jak jakieś dziecko z uśmiechem usiadłam ponownie na kanapie.<br />
Siedziałyśmy i oglądałyśmy "Snookie&Jwoow". Po dwóch godzinach zgłodniałyśmy, więc postanowiłam zrobić kurczaka z ryżem i warzywami. Obie miałyśmy na to ochote.<br />
– Lauren – zawołałam z kuchni – trzeba zrobić zakupy.<br />
Nasza lodówka wyposarzona była tylko w jajka, mleko i dżem.<br />
– No to ubieraj się i idziemy do TESCO.<br />
Z wielkim wysiłkiem poszłam do pokoju i z szafy wyjęłam stare spodnie oraz koszulkę z kosmitą.<br />
Trampki, które założyłam były już brudne i troche zniszczone. Muszę kupić nowe. Niestety rodzice przyślą mi pieniądze dopiero za dwa tygodnie.<br />
Blondynka czekała już na mnie przy drzwiach, więc kiedy zobaczyła, że schodzę otworzyła drewnianą powłokę po czym wyszła. Z szafki na przedpokoju zabrałam klucze, którymi zamknęłam drzwi. Na korytarzy spotkałam naszą sąsiadkę.<br />
– Dzień dobry pani Smith.<br />
– Dzień dobry słońce.<br />
To miła starsza pani, która co dwa miesiące zmienia kolor swoich włosów. Teraz ma fioletowe. Czasami zostawia nam pod opiekę swojego czarnego kota. Nie ma męża. Zmarł jakiś rok temu na chorobę parkinsona.<br />
– Wybiera się pani na spacer? – zapytałam.<br />
Weszłyśmy we trojkę do windy, która zjechała w dół.<br />
– Jak ty mnie kochana znasz.<br />
Uśmiechnęłam się. Pani Smith jest najlepszą sąsiadką w naszym budynku.<br />
<br />
Postanowiłyśmy iść na skróty przez park. Było nawet dużo osób, ale nie dziwię się. Jest ciepło, a ludzie korzystają z tego jak tylko mogą.<br />
Doszliśmy do sklepu i z wózkiem ruszyliśmy na sklep. Wpakowałyśmy mrożonkę, mięso, ser, owoce, ryż i jakieś słodycze. Lauren zadeklarowała, że zapłaci za zakupy. Na początku sprzeciwiałam się, ale nie wygrałam. Zabrałam zakupy i wyszłam. Wracałyśmy tą samą drogą, którą przyszłyśmy, ale tym razem coś nam przeszkodziło. A dokładniej ktoś. Zauważyłam Zayna przed nami. Nie wiedząc co zrobić skryłam się za drzewem. Zdezorientowana Lau patrzyła na mnie nie wiedząc co robić. Wychyliłam się nieco, lecz nie widziałam już mężczyzny. Musiał skręcić.<br />
– Co ty robisz Megan?<br />
– Wydawało mi się, że... Już nie ważne. Zapomnij.<br />
Nie chcę znów jej okłamywać. Wiedziałam, że jedno kłamstwo doprowadzi do kolejnego. A wystarczyło powiedzieć jej prawdę. Teraz jest już za późno.<br />
<br />
<br />
Siedziałam w swoim pokoju czytając książkę. Byłam już w połowie książki, gdy telefon wydał dźwięk oznaczający nową wiadomość od nieznanego mi numeru.<br />
<br />
<i>"Bawimy się?"</i><br />
<br />
Słucham? Jaka zabawa? Pewnie jakiś idiota znów szuka przygody. Przez niego oderwałam się od historii Ross.<br />
<br />
<i>"Jesteś idiotą"</i><br />
<br />
Zawsze tak odpisuję na takie wiadomości. Napalone nastolatki. Telefon ponownie wydał dźwięk.<br />
<br />
<i>"Niegrzeczna dziewczynka"</i><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<b>Przepraszam za zwłokę</b></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10964495384112613952noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3850055860004673467.post-47827249430640426802014-04-18T11:28:00.001+02:002015-08-02T15:04:08.115+02:00Chapter 2<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wbiegłam do schowka i kluczem w drzwiach, zamknęłam się. Długo nie czekałam, a usłyszałam kroki i po kolei otwierane oraz zamykane drzwi. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Megan wyłaź. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">W schowku było ciemno, a jedynym światłem było to z korytarza. Mogłam zobaczyć, że Zayn stoi teraz przed drzwiami.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Nie. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Nie mam ocho...</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Przerwało mu pukanie do drzwi, a następnie krzyczący mężczyzna. Kilku mężczyzn.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Zayn. Jesteśmy.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Uderzył w drzwi i odszedł. Odetchnęłam z ulgą, a następnie usiadłam nasłuchując. Wyliczyłam dodatkowych czterech mężczyzn - w tym jeden głos bardzo mi się spodobał.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Gdzie nasza piękna? </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Schowała się. A ty Niall dostaniesz za wczoraj - wygroził mu.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Przepraszam stary. Nie wiedziałem.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">To ten Niall ma taki piękny głos. Wyobrażam go sobie jako opalonego szatyna z grzywką na bok.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Chcecie piwo? – zapytał Zayn.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Ja prowadzę – odparł jakiś facet.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Kiedy oni zaczną pić ja mogę przemknąć się do pokoju i poszukać telefonu. Odliczyłam do dziesięciu i z szybko bijącym sercem, przekręciłam klucz, aby wyjść. Poszłam w prawo i dostałam się do sypialni, w której zostałam obudzona. Podeszłam najpierw do łóżka, ale nic. Na szafce - nic. Na krześle - nie. Spojrzałam jeszcze w szafce. Tak. Była tam moja sukienka oraz torebka. Wyjęłam swoje rzeczy, a mój uśmiech powiększył się, gdy zobaczyłam, że pod tym były jego ubrania - w tym spodenki. Nie będę chodziła w samych majtkach i koszulce. Wybrałam najmniejsze spodenki, po czym założyłam.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wyciągnęłam telefon i kiedy miałam wybierać już numer, zauważyłam brak zasięgu. Patrząc na kreski poruszałam się po pokoju. Dopiero przy drzwiach pojawiła się jedna kreska, lecz wciąż nie wystarczało na to, aby wykonać telefon do przyjaciółki. Powoli otworzyłam drzwi i obejrzałam na boki. Musiałam przejść na koniec korytarza, ale dla bezpieczeństwa szłam tyłem tak, aby patrzeć czy nikt nie idzie na górę. Jeśli nawet byłaby taka sytuacja to na samym końcu są także drzwi. Mimo że miałam dwie kreski to zrobiłam jeszcze dwa krok, aż nie trafiłam na kogoś.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– No nie – szepnęłam.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Megan? – odwróciłam się do tyłu i ujrzałam mężczyznę z dłuższymi włosami na końcu lekko zakręconymi. Dłonie, które ułożył na moich ramieniach, przyozdobione były w pierścienie. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– T-tak – zająkałam. – A ty? </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Harry </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Puścił do mnie oczko i kiedy pomyślałam, że będzie dobrze, on uniósł mnie, przeżucił przez ramie i skierował na dół.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Harry – prosiłam – postaw mnie. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Kochanie, Zayn będzie szczęśliwy jak cię zobaczy.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zayn. Kurwa. Jak on zareaguje. Będzie wściekły za kopniaka oraz próbę skontaktowania się z przyjaciółką. Postawił mnie na podłodze w salonie.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Chłopcy – zawołał – patrzcie co mam. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Cała czwórka odwróciła się i spojrzała na nas. Ja skupiłam się na Mulacie i na jego chytrym uśmieszku. On coś planuje. Kurde. To na pewno nic dobrego. Ucierpię na tym.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Poszedłeś tylko do kibla, a wracasz z dupcią.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Prychnęłam na określenie, które użył blondyn. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Nie jestem żadną dupcią.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Tupnęłam nogą jak małe dziecko i czekałam na dalsze wydarzenia. Malik wstał i biorąc mnie za rękę zaprowadził na kanapę. Chciałam usiąść, ale oczywiście mężczyzna miał inny plan i usadowił mnie na swoich kolanach.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Moje spodenki? – zapytał zaraz przy moim uchu.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Tak – poczułam dziwny przypływ dumy.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Ale teraz oddaj telefon.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Pokiwałam głową po czym usiadłam obok niego. Mężczyźni siedzący w salonie zaśmiali się. Zadowolona z siebie spojrzałam na wściekłego Zayna.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Kuchnia. Teraz – warknął.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Szybko wstał i wyszedł do kuchni. Z ociąganiem ruszyłam z nim. Ledwo weszłam do pomieszczenia, a zostałam przyszpilona do ściany.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Co to miało znaczyć? </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Ale co? – niewinnie zerknęłam w jego czarne tęczówki.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Co? – złapał mnie za twarz mocno ściskając szczękę – Uderzyłaś mnie. Próbowałaś zadzwonić do twojej przyjaciółeczki. Przyjaciele śmieją się ze mnie.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Był wściekły. Poczułam to także na twarzy, bo za mocno mnie ściskał.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Może zasłużyłeś sobie na to? – odpyskowałam.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Błąd. To był mój błąd. Puścił mnie, ale znów poczułam ból. Sto razy gorszy. Zrobił coś co żaden mężczyzna nie powinien robić. Pokazał tym, że jest zwykłym dupkiem. On mnie uderzył. Oczy od razu zaszły mi łzami.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– To cie czegoś nauczy. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wyrwał mi telefon i odszedł. Opuściłam się na dół. Wspomnienia wróciły. Wszystko wróciło. Zaszlochałam. Faceci tam śmiali się. Ja płakałam. Miałam wrażenia jakby rechotali ze mnie. Tak jak robili to ONI. Lauren kiedyś mi z tym pomogła. Ale ten dupek, szmaciarz przywrócił to wszystko. Poczekam tutaj, aż sobie pójdą. Nie chce, aby widzieli mnie w takim stanie. Czerwona, opuchnięta twarz. Teraz pewnie nie widać siniaka na policzku, ale czuję go. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– A gdzie Megan? </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wypowiadając moje imię, zwrócili moją uwagę. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– W kuchni. Ale nie obchodzi mnie ona teraz</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zabolało.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Ile masz czasu?</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Miesiąc. Tak jak zawsze.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Co? Jaki miesiąc? Niech mówią jaśniej. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Tak Megan. Bo wiedzą, że podsłuchujesz - przypomniała mi moje podświadomość.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Mężczyźnili siedzieli tutaj, aż do popołudnia. Kiedy zatrzasnęły się drzwi moje serce przyśpieszyło.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zostałam sama z Malikiem.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Głowę miałam spuszczoną w dół, więc kiedy Zayn wszedł do kuchni widziałam tylko jego stopy. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Kazał mi wstać po to, aby mógł dostać się do lodówki przy której siedziałam. Wyjął dwa kawałki pizzy i wsadził do mikrofalówki. Jeden kawał położył na drugi talerz i podstawił mi przed nos.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Jedz – nie zareagowałam. – Głucha jesteś?</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zaprzeczyłam kiwnięciem głowy. Gdy tylko spojrzałam na jedzenie zbierało mi się na wymioty. Na znak, że nie jestem głodna odsunęłam talerz. Oczywiście Zayn od razu skupił się na moim geście. Zjadł najpierw swój kawałek, a następnie mój. Pokazał mi ty, że nie obchodzę go. Czekałam, aż odejdzie od stołu, abym i ja mogła to zrobić. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Usiadłam na kanapie jak najdalej od niego i podkuliłam nogi pod samą brode. Kiedy Zayn włączył telewizor, trafił na "Przyjaciele". Uwielbiam ten serial. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Będziesz milczeć? – przerwał cisze Zayn.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nie odpowiedziałam, a kiwnęłam głową. Nie zamierzam odezwać się ani słowem. Czułam jak przesuwa się do mnie po czym objął ręką. Chciał mnie sprowokować do odezwania się. Lecz nic z tego. Wyrwałam się i poszłam na taras. Jestem tutaj pierwszy raz i jestem zachwycona. Zayn ma czas na to? Jest tutaj piękny ogród, duża trzyosobowa huśtawka, basen. Czemu wcześniej tego nie widziałam? Od razu podeszłam do huśtawki i usiadłam. Była dość ciepło jak na pogode w Londynie. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">W ogrodzie siedziałam dość długo i nawet nie zauważyłam kiedy ściemniło się oraz ochłodziło. Ruszyłam w kierunku domu, szykując się znów na towarzystwo Zayna. Czarnowłosy siedział na kanapie, a kiedy usłyszał, że wchodzę poderwał się na równe nogi i kazał mi iść do sypialni. Posłusznie poszłam na górę. Dopóki nie dobiera się do mnie będę go słuchała. Nie chcę ponownie dostać w twarz. Położyłam się na lewej połówce łóżka. Oczywiście po chwili Zayn znalazł się obok mnie i tak jak ostatniej nocy - przybliżył mnie do siebie. Leżałam bez ruchu, aż poczułam suchość w ustach i potrzebę napicia się wody. Wyszarpnęłam się z jego uścisku i wstałam, kierując się do drzwi. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Gdzie idziesz? – zapytał.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Po szklankę wody.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Kiedy znalazłam się w kuchni w oczy rzuciło mi się otwarte okno. Zapomniał je zamknąć. To moja szansa. Szybko podbiegłam do kanapy, gdzie zostawiłam sukienkę, torebkę i buty, ale nie tylko to znalazłam. Na stoliku leżał mój telefon. Zabrałam wszystko i pośpiesznie wyszłam przez okno. Oczywiście musiałam coś odwalić. Nogą zahaczyłam o szklankę, która z hukiem rozbiła się na podłodze. Wystraszona ruszyłam biegiem do bramy. I co teraz?</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Przy metalowych drzwiach zauważyłam przycisk. Zapewne do otwierania ich. Nacisnęłam i jak okazało się - miałam rację. Po przekroczeniu ich znów biegłam. Byłam już daleko kiedy usłyszałam krzyk. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Kurwa.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Adrenalina i strach buzowały w moich żyłach. Była to niebezpieczna mieszanka. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Z oddali zauważyłam nadjeżdżający samochód, więc wyskoczyłam na ulice mimo że było to niebezpieczny ruch. Nie zrobiłam tego po to aby zabić się, ale żeby zatrzymać kierowce. I go przez przypadek wkurzyć go.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Co do cholery.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Pomocy – błagałam. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Musiałam wyglądać jak obłąkana. Lub z lasu wyjęta. Brakuje tylko błota i liści na moich włosach i twarzy. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">– Wskakuj.</span><br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
_______________________</div>
<div>
<br /></div>
<div>
W blogu miesiąca zajeliśmy drugie miejsce. To już sukces. </div>
<div>
Pamiętajcie, że tą historie możecie czytać także na wattpadzie (po prawej) </div>
<div>
Mój twitter: @luvlukex</div>
<div>
Proszę skomentujcie bo nie wiem czy podoba wam się</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10964495384112613952noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3850055860004673467.post-28532034906441692802014-04-07T10:30:00.000+02:002015-07-23T15:35:01.911+02:00Chapter 1<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Przed klubem była ogromna kolejka. Weszłyśmy na przód, nie zwracając uwagi na marudzenia innych imprezowiczów. Wystarczy ładny uśmiech i wpuszczą nas od razu. Po przejściu bramki, poszłyśmy zamówić drinki, po czym wypiłyśmy je. Tak na początek trzeba trochę wypić, aby rozluźnić się. Kiedy rozejrzałam się po klubie, dostrzegłam przystojnego mężczyznę; ale to nie mnie przeszywał wzrokiem, a moją przyjaciółkę.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Tam ten koleś się na ciebie patrzy - szturchnęłam Lauren, a później kiwnęłam głową w stronę, gdzie siedział mężczyzna - Idź do niego.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Przejrzała się w małym lusterku, które wyjęła z torebki, a następnie odeszła do niego. Wystawiła do niego dłoń i tak straciłam ich z oczy, bo poszli gdzieś. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wypiłam kolejne drinki, lecz dopiero po tym jak ruszyłam na parkiet poczułam, że jestem już lekko pijana. Poczułam przypływ odwagi, dlatego też zaczęłam tańczyć czekając, aż ktoś dołączy. Dopiero po kolejnej piosence ktoś odważył się tańczyć ze mną. Albo raczej ocierać się. Czemu? Bo położył swoje dłonie na moich biodrach i przyciągnął do siebie. Mimo że trzymał mnie mocno, to ja i tak odwróciłam się. Chwile potrzebowałam, aby rozpoznać w nim mężczyzne z kawiarni.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- To ty - powiedziałam.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Hej piękna - powiedział tak jakby nie słyszał mnie. A może to i dobrze?</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Cz-cześć - plątał mi się język.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Pięknie wyglądasz w tej sukience - szepnął, gdy mnie znów odwrócił. A może powiedział, a ja to odebrałam jako szept?</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- To bez niej wyglądam źle? - zachichotałam nie wiadomo z czego. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Bez niej wyglądałabyś jeszcze lepiej kochanie.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zamarłam. Za dużo wypiłam i muszę już wracać, bo skończy sie to źle.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wyrwałam się z jego uścisku i poszłam szukać przyjaciółki. Znalazłam ją na jednej z kanap z wcześniejszym przystojniakiem. Poinformowałam, że wracam. Gdy tylko zaproponowała, że wróci ze mną, ja odmówiłam, bo wiedziałam iż dobrze się bawi. Wyszłam z klubu i wyjełam telefon z zamiarem zadzwonienia po taksówkę. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Podwieźć cię? - usłyszałam za sobą.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Nie dziękuję. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- O tej godzinie taksówki nie jeżdżą w takich okolicach.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Westchnęłam i gdy poczułam zmęczenie, zgodziłam się. Poprowadził mnie do swojego czarnego BMW. Otworzył mi drzwi i zamknął je po tym jak wsiadłam. Po chwili zasiadł na miejscu kierowcy. Odpalił samochód i wyjechał. Zdziwiło mnie, że nie zapytał sie gdzie mieszkam, więc mu powiedziałam. Miałam okazje przyjrzeć mu się z bliska. Pierwsze co mi się rzuciło w oczu to jego umięśnione ramie - nie tak jakby brał jakieś prochy wzmacniające. Następnie przeszłam do jego twarzy - kości policzkowe, duże oczy, rzęsy, które zazdrości nie jedna kobieta. Tak, jest przystojny i to bardzo. Był skupiony na drodze, a przynajmniej na takiego wyglądał. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Jesteśmy - odezwał się.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wyszłam z auta i momentalnie zatrzymałam się.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Ale to nie jest mój dom.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Za to jest mój. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Złapał mnie za przedramię i wciągnął do środka dużego domu. Strach ogarnął moim ciałem. Stałam jak wryta na korytarzu i czekałam... na niego. Przytulił sie do mnie od tyłu. Ale nie jak zakochana para to robi. On miał zamiar. Zaczął całować mnie po szyi. Jego lewa dłoń zjechała do krańca sukienki. Wiedziałam co chce zrobić. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Zostaw - szarpnęłam się.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Posłuchał? Wręcz przeciwnie. Popchnął mnie na ściane, przez co uderzyłam policzkiem w cegłe.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Myślałaś, że o co mi chodzi? O ciebie? Chce twojego ciała - szepnął, a następnie przygryzł małżowinę uszną - A ty chcesz mojego.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Nie chce. Zostaw mnie.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Podciągnął moją sukienke do góry. Jego dłoń przejechała przez uda, aż do moich miejsc intymnych.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Mokra. Wciąż jesteś pewna tego, że nie chcesz?</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Próbowałam opanować się, ale nie mogę. To ciało reaguje, nie mam nad tym władzy.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Zostaw mnie - szarpałam się. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Miałam ograniczone ruchy, bo mężczyzna przyciskał mnie do ściany, a nadgarstki trzymał mi nad głową. Szarpałam i szamotałam się byleby nie udało mu sie odsunąć moich majtek. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Kurwa.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Tak. Właśnie telefon ciemnowłosego uratował mnie. Mężczyzna odebrał, dzięki czemu miałam możliwość poprawienia sukienki. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Niall... W domu... Tak... Właśnie teraz mi przerwałeś idioto... Porozmawiamy jutro.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Rozłączył sie. Widząc, że patrzy na mnie, zrobiłam kilka kroków w bok, aby zwiększyć dystans między nami.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Odwieź mnie do domu.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Oh, słońce. Jeszcze nie. A teraz chodź spać.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Stałam wciąż nie ruszając się, tak jakby nic do mnie nie powiedział. Westchnął ze zrezygnowania i łapiąc mnie za nadgarstek, pociągnął w górę schodów. Wepchnął mnie do pokoju i zamknął drzwi na klucz.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Wypuść mnie stąd - warknęłam.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Klucz znalazł sie w jego bokserkach, ten wyzwał mnie do tego, abym wyciągnęła stamtąd klucz i wyszła sobie. Pokręciłam głową z dezaprobatą. Nie włożeń tam ręki choćbym nie wiem co.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Bluzka czy bluza? - zapytał gdy wyjął obie rzeczy.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Bluzka - zrezygnowana odpuściłam i postanowiłam, że spędze tutaj tą noc, a z samego rana wydostane sie stąd.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Podał mi ubranie i czekał chyba, aż przebiorę się przy nim. Nie ma mowy.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Odwróć się.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Kochanie...</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Odwróć. Się. - przerwałam mu.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Posłusznie wykonał moje polecenie, a ja w tym czasie zmagałam się z sukienką i założeniem koszulki, którą dostałam od bruneta.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Jak masz na imię? - zapytałam, bo wciąż nie znałam imienia mężczyzny.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Zayn. Zayn Malik.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Słyszałam już gdzieś to nazwisko, ale za chiny nie mogę przypomnieć sobie skąd. Położyłam się na łóżku po czym przykryłam kołdrą. Materac ugiął się co oznaczało, że Zayn położył sie obok mnie.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Łapska przy sobie - odezwałam sie, gdy położył duże dłonie na mojej talii.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nie posłuchał mnie, a nawet przybliżył mnie do siebie. Zezłoszczona uderzyłam go łokciem w klatke piersiowom. Nic. Westchnęłam zrezygnowana i tym razem to ja odpuściłam. Zamknęłam oczy i szybko zasnęłam.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Wstawaj - szturchnęła mnie Lauren. Ale miała chyba chrypkę po wczorajszym.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Jeszcze 5 minut.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Megan - męski głos odezwał się i od razu wszystko sobie przypomniałam. To nie Lauren, a Zayn. Podniosłam gwałtownie głowę czego pożałowałam, bo kac dał o sobie znać. Z jękiem opadłam ponownie na poduszkę. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Masz tabletki - wskazał na szafke nocną, gdzie znajdowały sie dwie okrągłe pastylki i szklanka wody. Z wahanie sięgnęłam po lek i połknęłam. Gdy Malik poszedł do łazienki miałam możliwość przyjrzenia sie jego pokoju, który był koloru szarego z ciemnymi panelami i białymi meblami. Łóżko było duże z czarną pościelą, a na przeciwko niego wisiał średniej wielkości telewizor. Wstałam i podeszłam do drzwi, lecz te były zamknięte. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Gdzie sie wybierasz?</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Chce stąd wyjść.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Podszedł do drzwi, a następnie, kluczem, otworzył je. Wyszedł pierwszy, więc pokierowałam się za nim w dół schodów. Po drodze zauważyłam kilka obrazów i nawet zdjęć. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Tosty? - zapytał, gdy byliśmy już w kuchni.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Kiwnęłam głową zgadzając sie na to.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Usiadłam na białym stołku przy wysepce. Zayn włożył chleb do tostera, a ja pilnowałam, aby nie wystraszyć się kiedy tosty wyskoczą. Oczywiście nie udało sie. Zawsze podskakuje ze strachu. Czarnowłosy zaśmiał sie, a następnie ponownie włożył kromki chleba na drugą porcje. Z lodówki wyjął nutelle po czym postawił na wysepce wraz z tostami i nożem do smarowania. W milczeniu zjedliśmy śniadanie.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Teraz możesz mnie już odwieźć do domu?</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Oh kochanie. Nie tak szybko.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Zayn ja mam prace i przyjaciółka będzie sie martwić. Musze wracać - wytłumaczyłam.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Nie mój problem. Zostajesz.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Ten mężczyzna do grobu mnie wpakuje. Jest takim idiotą. Nie mogę przecież tutaj zostać, bo jak Lauren zgłosi na policje moje zaginięcie to już nie będzie tak wesoło. A jak stracę prace? Musze jakoś wyżywić sie. Do tego dochodzą studia na które zbieram i za miesiąc mam ponownie szkołe. On nie może mnie przytrzymywać tutaj. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Usiadłam obok niego na kanapie i wpatrzałam się w telewizor. Nic ciekawego. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Możesz dać mi jakieś spodenki? - zapytałam, gdy zorientowałam się, że nie mam nic na sobie prócz majtek, stanika i za dużej koszulki.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Ale mi tak pasuje.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Lecz mi nie.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Przysunął sie i bez żadnego zapytania położył swoją dłoń na moim udzie, kierując ją w górę. Strzepnęłam ją, niestety on nie poddawał sie, aż dotarł do moich majtek. Ponownie chciałam odtrącić go, lecz tym razem naparł na mnie, tak, że położyłam sie na kanapie, a on na mnie. Mimo że szarpałam sie on nie przestawał, aż dobrał sie do moich majtek. W tedy dopiero kopnęłam go w krocze. Zaklną i odsunął sie. Szybko wstałam i pobiegłam na góre. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">________________________</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Kolejny poprawiony rozdział. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">A to już dzisiaj 5 lat One Direction</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Każdy kto przeczytał niech skomentuje. Albo jakąś uwage wyrazi.</span><br />
<div style="text-align: center;">
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10964495384112613952noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3850055860004673467.post-2290924991466703472014-04-01T18:15:00.001+02:002015-07-09T13:09:15.717+02:00Prolog<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jest piątek, więc dzisiejszy wieczór mam zamiar spędzić z moją najlepszą przyjaciółką w klubie, więc muszę pojechać na zakupy. Dostałam wczoraj wypłatę dlatego mogę trochę zaszaleć. Lauren chce, abym wyglądała jak bogini. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Megan możesz się ruszyć? Nie mamy całego dnia - zawołała moja przyjaciółka, pukając w drzwi od łazienki.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Zaraz! - odkrzyknęłam.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Gdy pomalowałam jeszcze rzęsy, wyszłam do Lauren, która była cała czerwona ze złości. Traci bardzo szybko cierpliwość. Zaśmiałam się pod nosem.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Z czego się śmiejesz? - warknęła.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Z ciebie - zachichotałam - Jesteś cała czerwona. Mój pomidorek.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Dobra, skończ. Chodź, idziemy.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wyszliśmy z mieszkania zamykając je na klucz i weszliśmy do taksówki, wcześniej zamówioną przez Lau. Pojechaliśmy do centrum handlowego na Oxford Street. Weszliśmy najpierw do butiku z odzieżą damską, gdzie najczęściej robimy zakupy. Tam przymierzyłam kilka sukienek, ale w żadnej dobrze nie wyglądałam. Poszliśmy, więc do kolejnego. Wybrałam kilka strojów i przymierzyłam wszystkie, ale mi nie pasowały. Zrezygnowana usiadłam na kanapie i czekałam, aż blondynka przyniesie coś ciekawszego. Lauren nie miała tego problemu co ja. Miała świetny gust i wiedziała w czym będzie dobrze wyglądać.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Meg. Przymierz tą - przyjaciółka podała mi sukienkę.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zrobiłam tak jak kazała. Była czarna i miała koronkę, która zastępowała ramiączka. Sięgała do połowy ud i opinała się na mojej szczupłej sylwetce. Była bardzo ładna, a co najważniejsze dobrze w niej wyglądałam. Przebrałam się, a następnie z uśmiechem na twarzy podeszłam do kasy, gdzie kobieta spakowała moje zakupy. Zapłaciłam i wyszliśmy.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Gdzie teraz? </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Teraz kupimy buty.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Skierowałyśmy do sklepu z obuwiem i od razu w oko wpadły mi czarne platformy na szpilkach.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Już je kocham - pomyślałam.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wybrałam mój rozmiar i przymierzyłam. Przeszłam się troszkę, aby zobaczyć czy są wygodne.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Dobre - niemal pisnęłam, przez co ludzie spojrzeli się na mnie jak na nienormalną.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- No to bierzemy.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Poczekałam jeszcze, aż Lauren znajdzie dla siebie jakieś buty i poszliśmy do kasy.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Po zakupach mieliśmy ochotę na kawe i jakieś ciastko, więc zawitałyśmy w kawiarni Magnolia. Usiadłyśmy na wygodnej kanapie i poczekałyśmy na kelnerkę, która przyszła po chwili. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- W czym mogę pomóc? - zapytała miło i o dziwo nie sztucznie.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Dwie kawy art i jakie pani poleca dzisiaj ciasto? - zapytałam.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Dzisiejszym naszym specjałem jest ciasto królewskie. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- To dwa kawałki tego ciasta. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zapisała i odeszła. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Tom pisał, że jutro mamy po południową zmianę - poinformowała mnie przyjaciółka.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Nie chce - zrezygnowana spuściłam głowę. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Megan - szepnęła - Tamten przystojniak obczaja cię - kiwnęła głową na mężczyznę, który patrzy na nas.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- A może ciebie? - odpyskowałam. Zachichotała. Miała już sie odezwać, ale kelnerka przyszła z naszym zamówieniem. Na mojej kawie był kotek zrobiony ze śmietanki, a na Lauren był kwiatek. Blondynka zrobiła zdjęcie, wstawiając na jakiś portal. Zrobiłam to samo co ona, wstawiając na snapchata i instagrama. Skosztowałam ciasta i mogę stwierdzić, że jest ono bardzo dobre. Wypiłam spokojnie kawe, rozmawiając i plotkując z moją najlepszą przyjaciółką. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Kiedy wróciłyśmy do domu, zaniosłam swoje zakupy do pokoju. Jest godzina siedemnasta dwadzieścia.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">No trzeba się szykować - pomyślałam.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Weszłam do łazienki, aby się odświeżyć. Założyłam czystą, koronkową bieliznę oraz sukienkę kupioną dzisiaj. Mój makijaż i fryzura wyglądały niemal idealnie. Do tego założyłam nowe buty, a w torebkę schowałam telefon, pieniądze, szminkę, tusz do rzęs, puder i chusteczki.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wyszłam z pokoju i zeszłam do salonu. Na kanapie siedziała Lauren.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Zaraz będzie taksówka - zawiadomiła.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Dobrze.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Usłyszałam trąbienie co oznaczało, że nasz transport przyjechał. Wyszłyśmy z mieszkania, a Lauren zamknęła drzwi na klucz. Wsiadłyśmy do samochodu i podałyśmy nazwę oraz adres klubu. Czas zaszaleć.</span></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10964495384112613952noreply@blogger.com7